Mała encyklopedia domowych potworów - Stanislav Marijanović






Tytuł: Mała encyklopedia domowych potworów
Autor: Stanislav Marijanović
Przekład: Hanna Baltyn
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 56
Oprawa: twarda
Kategoria wiekowa: 0-10


To encyklopedia, którą każdy człowiek powinien mieć w domu. Niezależnie od wieku. Mało tego. Powinno się ją czytać raz w miesiącu, albo nawet częściej.  Na początku leczniczo, aby uświadomić sobie istnienie pewnych potworów, które nami zawładnęły, a potem profilaktycznie. Bo nie wiem czy wiecie, ale to, że macie problem z bałaganiarstwem, lenistwem, gadulstwem, podejmowaniem decyzji, porannym wstawaniem, długim paplaniem przez telefon, złośliwością, samolubstwem, bezsennością i tak dalej, dalej, dalej, to nie wasza wina. Za wszystko odpowiedzialne są domowe potwory. Chociaż nie! Wróć! Wasza wina, że pozwoliliście im rozpanoszyć się w swoim życiu i domu.




Ale nie martwcie się. Dzięki Małej encyklopedii domowych potworów możecie poznać i ujarzmić wroga. Choć nie polecam walki na śmierć i życie. Czasem można któregoś z nich zaprosić do siebie na herbatkę. Mają takie urocze mordki:)

Stanislav Marijanović stworzył całą plejadę potworów, które każdego dnia i nocy dbają o to, żeby nasze życie nie było nudne. Niestety potwory znają nas lepiej i dokładnie wiedzą, co zrobić, aby osiągnąć cel. W naszym domu od dobrych dwóch miesięcy panoszy się  Kichoprychacz (czyli Potwór Kataralny i Glutowaty). Najgorsze jest to, że akurat walka z nim jest z góry skazana na niepowodzenie. Kiedy już ci się wydaje, że masz go z głowy okazuje się, że tylko zaczaił się gdzieś pod kanapą i czeka na dogodny moment, żeby zaatakować ponownie ciebie lub innego domownika.  Niektóre słabsze egzemplarze da się przegonić domowym sokiem z malin i mlekiem z czosnkiem, ale nie na długo.  Nie wolno się jednak poddawać. Trzeba walczyć do końca, bo rozjuszony Kichoprychacz gotowy jest zawołać na pomoc Awanturellę, Gburię Złośliwą, Głupolusa Nudnawego, Telemaniaka, Trio Tuwimisistów, Farmaceutycję Chroniczną i wielu innych kumpli. Wiem coś o tym. Przez cały styczeń i luty panoszyły się w naszym domu.






Ale to nie koniec. Bo jak już dojdziesz do siebie i jesteś w stanie wyjść rano z domu znienacka dopada cię Decyzella poranna. Zamiast włożyć na siebie czysty sweter i spodnie, z obłędem w oczach biegasz po garderobie. Masz dość i zamiast iść do pracy decydujesz się ukoić nerwy pod lipą u babci? Super, tylko uważaj na Obładunkę zapobiegliwą, która nie pozwoli ci wyjechać bez czterech walizek (bo to wszystko na pewno ci się przyda).

Zresztą, co ja wam tu będę opowiadać. Zajrzyjcie lepiej do Małej encyklopedii domowych potworów i przypatrzcie im się dobrze. Nie dajcie się zwieść, tym chudym rączkom, niewinnym minkom i wesołym oczkom. Bądźcie mili, ale stanowczy. Wiem, urocze ilustracje nie pomagają. Żaden z tych potworów nie wygląda groźnie prawda? Nawet Kamerus Obskurus na swoich pokracznych nogach wydaje się milusi.  Podejrzewam, że z niektórymi da się nawet zaprzyjaźnić i delikatnie poprosić o rzadsze odwiedziny. Są też takie, z którymi nie ma sensu dyskutować, a jedynym sposobem jest wystawienie ich za drzwi.  I tego się trzymajmy.





Acha! I uważajcie na wasze dzieci. One kochają tę książkę. Czytają do znudzenia, a potem wymądrzają się (Tata, do mamy znowu przyszła Decyzella Poranna. Idziemy sami; Ja nie chciałem się złościć. Tylko ta Awanturella przyszła; mama ty zdecydowanie najdłużej z naszej trójki patrzysz w lustro. Uważaj, bo tam siedzi Narcyz Samolubek!). I weź tu naucz dziecko czytać!

A tak poza tym, to świetna książka jest. Cudownie zilustrowana i pięknie wydana. HIT!



Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia
 


14 komentarze:

  1. Cudowna! Mnie cały czas atakują Siostry słodyczki (mojego męża też), a do siostry przyczepiła się Awanturella i nie chce odpuścić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta, Siostry Słodyczki dały nam ostatnio spokój, ale walczyliśmy długo. A Awanturella przychodzi ciągle choć jej nie chcemy;(

      Usuń
  2. Każdy ma swoje potwory. U nas króluje Łubudubu, Olaboga i profesor Zgubnik:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihhiihi czyli potworaski panoszą się wszędzie:)

      Usuń
  3. Świetna książka, w tym miejscu i momencie się w niej totalnie zakochałam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie zabawne i nieco ironiczne historyjki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia, ja również. To taka niby książka dla dzieci, ale dorosły w mig wyczytuje tę ironię i okazuje się, że to rzecz w sam raz dla niego :)

      Usuń
  5. Widuję na blogach i wiem, że musi trafić i do nas:) Cudowna pozycja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie warto mieć ją w domowej biblioteczce:)

      Usuń
  6. Uwielbiam to, jak piszesz o książkach! Pochwalę się, że udało nam się z dzieciem wygrać Małą Encyklopedie Potworów w konkursie plastycznym, a po Twojej recenzji czekam na listonosza z niecierpliwością! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MamoRak dziękuję za te słowa:) Szczególnie teraz, kiedy mam jakieś załamanie mocy twórczych:) Gratuluję wygranej! Zresztą, kto miał wygrać jak nie wy? Ciekawe jak wam się spodobają potworaski. Czekam na relację:)

      Usuń
  7. Potwory są wśród nas lub w nas - jak ktoś woli ;-) - super książka - wpisuję na naszą listę życzeń :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Potwory są wśród nas lub w nas - jak ktoś woli ;-) - super książka - wpisuję na naszą listę życzeń :-)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad