AMY. MOJA CÓRKA - MITCH WINEHOUSE

Moim największym marzeniem jest wielka sława. Marzę, by występować na scenie. To mój życiowy cel. Chcę, by ludzie, słysząc mój głos, mogli po prostu… zapomnieć choć na chwilę o swoich troskach…
(12-letnia Amy Winehouse – Podanie o przyjęcie do Szkoły Teatralnej Sylvii Young)

Amy Winehouse od najmłodszych lat miała bardzo sprecyzowane plany na przyszłość: śpiewać, śpiewać, występować na scenie, grać. Nie interesowało ją nic innego do tego stopnia, że miała duże problemy w szkole. Amy po prostu się tam nudziła. Natomiast z przedmiotami typowo artystycznymi radziła sobie doskonale. Była bardzo ambitna i zdolna. Dopięła swego. W 2003 roku wydała swoją debiutancką płytę Frank. Mocny głos, poruszające teksty, które sama pisała i dobra muzyka, sprawiły, że Amy Winehouse została zauważona i doceniona. Niestety, kiedy przyszły pierwsze sukcesy, Amy poznała swojego przyszłego męża Blaka, który już wtedy nie stronił od twardych narkotyków. Piosenkarka do tej pory tak przeciwna wszelkim twardym używkom, zaczyna popadać w nałóg,  który uda jej się pokonać dopiero w 2008 roku. Droga do drugiej płyty Back to Black już nie jest usłana różami. To wzloty i upadki. Częste pobyty w klinikach odwykowych, mocne postanowienia poprawy, wyjścia z nałogu, chwile czystości i jeszcze więcej chwil na całkowitym haju.  Kiedy Amy udaje się w końcu po wielkich trudach wyjść z nałogu narkotykowego i zakończyć związek z mającym na nią destrukcyjny wpływ mężem, wydaje się, że teraz będzie już tylko lepiej. Nowa miłość, nowa płyta, nowy dom. Niestety. Śmiertelnym wrogiem okazał się tym razem alkohol. 23 lipca 2011 roku ochroniarz piosenkarki znalazł ją martwą w łóżku.

W niespełna rok po śmierci zostaje wydana biografia Amy Winehouse napisana przez jej ojca Mitcha Winehousa. Wbrew wielu opiniom, raczej nie jest to żerowanie na sukcesie i skandalu wokół córki. Mitch od dawna pisał biografię całej swojej rodziny.  Po śmierci Amy postanowił napisać książkę tylko o niej.  Wiele informacji tu zawartych pochodzi z osobistego dziennika ojca, który z wielką dokładnością  spisywał sukcesy i porażki „swojego promyczka”. Zadziwiające, jak całe jego życie kręciło się wokół problemów córki.  Zaraz na początku Mitch informuje czytelnika, że jest prostym człowiekiem, dlatego książka została napisana takim właśnie językiem.  Napisał ją, by w pewien sposób się wygadać,  złagodzić ból po stracie, a także, aby zasilić konto fundacji Amy (amywinehousfoundation.org). Ja nie widzę w tym nic złego, szczególnie, że książkę czyta się bardzo dobrze i widać, że ktoś włożył wiele pracy w to, żeby całość prezentowała się jak najlepiej. Nie jest to żadne nudne kalendarium życia sławnej celebrytki, która  nie osiągnęła niczego prócz kilku skandali. To książka, w której ojciec i powiernik Mitch Winehouse dzieli się z nami opowieścią o swojej Amy – córce, którą uwielbiał od dnia narodzin, wielkiej gwieździe i borykającej się z problemami kobiecie.
 Amy Winehouse była obdarzona niezwykłym głosem, miała talent do pisania i komponowania. Zdobyła w swojej krótkiej karierze wiele prestiżowych nagród.  Była niezwykle oryginalna w swoim ubiorze, uczesaniu, uwielbiała styl retro, co było widać i słychać. Często także szukała inspiracji do swoich utworów wśród kobiecych zespołów lat sześćdziesiątych. Jej muzyka to połączenie stylów R&B, soul, jazz i hip-hopu. Łatwo więc sobie wyobrazić, że z takiej mieszanki musiał powstać kawał dobrej muzyki.



Amy od dzieciństwa uwielbiała być w centrum uwagi. Miało to swoje złe jak i dobre strony.  Pewnego dnia na przykład małoletnia Amy postanowiła schować się rodzicom w dużym  centrum handlowym. Innym razem po prostu wyszła z placu zabaw i do domu wróciła dopiero wieczorem. Oczywiście wtedy nie była świadoma powagi sytuacji. Dopiero kiedy zobaczyła płaczącego tatę zrozumiała swój błąd. Kto by pomyślał, że ta odważna dziewczyna wychodząc na scenę miewała tak ogromną tremę, którą w końcu zaczęła zapijać alkoholem i innymi używkami.  Kiedy nie piła i nie ćpała była wesołą, utalentowaną i bardzo uczuciową dziewczyną z wielkim sercem, która bardzo chciała wyrwać się ze szponów nałogów. Niestety będąc pod wpływem, niszczyła swoje dobre imię, zawodziła fanów wychodząc pijana na scenę, niszczyła swój organizm ciągłymi huśtawkami. Miała tendencję do zapaści i ostrzegano ją, że igra z własnym życiem. Po wielu nieudanych i udanych próbach, z pomocą kochającej rodziny (szczególnie ojca, który był zawsze i wszędzie) Amy udało się pokonać narkotyki. Niestety wtedy też zaczęła coraz więcej pić, sama nie potrafiła też podać powodów, dla których to robi. Mitch napisał w swojej książce, że w pewnym momencie był pewny, że silna Amy da sobie radę i z alkoholem. Przerwy między jednym ciągiem, a drugim były dłuższe.  Nowa miłość, nowe plany związane z wydaniem trzeciej płyty… i nagle koniec. Pan Winehouse twierdził, że gdyby Amy umarła w czasie, kiedy ćpała i piła jednocześnie, jej śmierć nie zdziwiłaby go wcale. Kto by jednak pomyślał, że tego wieczoru, kiedy jego córeczka siedziała w swoim pokoju, śpiewała i grała na perkusji wydarzy się taka tragedia.

Książka niezwykle mnie wzruszyła, czego się nie spodziewałam. W trakcie jej czytania często słuchałam piosenek Amy, w które nigdy wcześniej się tak nie zagłębiałam. Przeczytałam bowiem, że pisała teksty autobiograficzne.  Jej piosenki miały moc, bo pochodziły z najgłębszych zakamarków jej duszy. Tytuły zresztą mówią same za siebie: Rehab, Back to Black, You know I’m no good.
Myślę, że zasługuje na uwagę też fakt, iż częściowo Mitch Winehouse zrealizował swój pierwotny plan napisania biografii całej rodziny.  Umiejętnie wplótł w opowieść o Amy wątki rodzinne, dzięki czemu czytanie nie jest nużące. Poznajemy także historię samego Mitcha, który jest przecież dosyć znanym wokalistą jazzowym. 
Piękny jest epilog książki. Amy pojawia się jeszcze raz, aby dać znać o sobie, może uspokoić rodzinę? Przylatuje jako czarny motyl i kos.  Czy to chwyt marketingowy? Nie wiem, jednak na mnie podziałało i wzruszyłam się jak nie wiem co.
Myślę, że ta pięknie wydana książka, przeplatana zdjęciami, to nie lada gratka dla fanów Amy Winehouse, a dla tych, którzy wiedzą o niej tak mało jak ja, to świetny sposób na bliższe poznanie.  Polecam!


Tytuł: Amy. Moja córka
Autor: Mitch Winehouse
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 18.07.2012
Liczba stron: 300




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki, serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN




Recenzja również na Lubimyczytac.pl
Recenzja również na wortalu Webook.pl

19 komentarze:

  1. Powiem szczerze, że obawiałam się, że będzie to żerowanie na rodzinnej tragedii, w dodatku wyjątkowo niesmacznie, gdyż biografię napisał ojciec. Z Twojej recenzji wynika, że nic takiego nie ma miejsca. Muszę poważnie zastanowić się nad lekturą:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Isadora, ja też się tego obawiałam. A jednak mile się zaskoczyłam. Oczywiście mogę się mylić, bo przecież nie wiem, co dokładnie miał na myśli ojciec wydając tę książkę. Mimo wszystko jednak nie ma w niej taniej sensacji, jest szczerą i prawdziwą opowieścią o Amy Winehouse z jej wzlotami i upadkami. A jeśli masz ochotę przeczytać, to chętnie ci pożyczę. Mieszkamy blisko więc mogę przesłać pocztą:) Daj znać:) Pozdrawiam

      Usuń
    2. Dzięki wielkie, ale póki co jestem zawalona innymi lekturami. Jakby co, to się do Ciebie odezwę:)

      Usuń
  2. przyznam się szczerze, że niekoniecznie lubiłam jej muzykę
    z tego też powodu po książkę nie sięgnę
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię czytać biografie znanych ludzi, jednak podobnie jak Isadora również miałam obawy, że jest to tylko żerowanie na tragedii i chęć zarobienia kasy. Twoja recenzja mnie trochę uspokoiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się:) Myślę, że warto po nią sięgnąć:)

      Usuń
  4. Nie przepadałam za Amy.. Jednak jej śmierć mną wstrząsnęła. Żal tak młodej, stojącej u progu życia dziewczyny. Amy była bardzo zagubiona... Chętnie dowiem się czegoś więcej o niej. Z ciekawością sięgnę po tą pozycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Ci:) Wiesz ja też jakoś szczególnie nigdy się Amy nie interesowałam, jednak książkę czytałam z zainteresowaniem i to dużym. Czasem warto spojrzeć na kogoś z innej strony niż podają to plotkarskie gazety prawda? Pozdrawiam ciepło:)

      Usuń
  5. Nie słuchałam Amy, jej śmierć była przedwczesna, szkoda że nie umiała się wydobyć z nałogu. Raczej po nią nie sięgnę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, szkoda osoby i tego potężnego głosu. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Do książki jakoś szczególnie mnie nie ciągnie. Tylko jedna piosenka Amy mi się tak naprawdę podobała, więc nie mam powodu, żeby po książkę sięgnąć. Aczkolwiek uważam, że to nie lada gratka dla jej fanów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie lada, szczególnie dziś w rocznicę śmierci. Pozdrawiam

      Usuń
  7. Rehab uwielbiam, jednak Amy nie jest moją idolką, więc raczej odpuszczę sobie lekturę książki o niej...

    OdpowiedzUsuń
  8. Amy od zawsze mnie fascynowała nie tylko głosem, ale strojem i osobowością. Z chęcią przeczytałabym jej biografię.

    Zapraszam do mnie na konkurs filmowow-książkowy: www.valkotukka.blogspot.com

    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię biografie. Zachęciłaś mnie do tej. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na konkurs :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytam, ponieważ to jedna z moich ulubionych wokalistek, a skoro piszesz, że fajna, to pewnie tak jest.

    OdpowiedzUsuń
  11. Amy była ofiarą ciężkich i brutalnych narkotyków. Niestety, w życiu trzeba bardzo uważać.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad