MARZENIA KŁOPOTKA - MONIKA WITT

Autor: Monika Witt
Tytuł: Marzenie Kłopotka
Wydawnictwo: Sztuka i wiedza
rok wydania: 2011
Kategoria wiekowa: wiek przedszkolny













Kotek Kłopotek ma pewien kłopot. Otóż zobaczył w telewizji innego kotka. Bardzo ładnego, białego kotka z różowym noskiem i wielkimi niebieskimi oczami. Popatrzył na swoje szare, potargane futerko i zasmucił się ogromnie. Od tej pory już nic go nie cieszyło i myślał tylko o tym, co zrobić, żeby upodobnić się do kotka z telewizji.  Pewnego dnia wskoczył do wiadra z białą farbą, innym razem wykąpał się w krowim mleku. Niestety żaden z tych zabiegów nie sprawił, że jego futerko zmieniło kolor. Przyjaciele Kłopotka nie mogli patrzeć na jego smutek. Tłumaczyli mu, że urodził się szarym kotkiem i taki już będzie. Dla nich jest najładniejszy i kochają go takim jakim jest. Początkowo, słowa te nie przemawiały do smutnego kotka, ale kiedy kolejne próby zmiany wyglądu nie powiodły się, zaczęło do niego docierać, że nic nie może zrobić i może rzeczywiście nie jest z nim aż tak źle. Całkowicie przekonał go szary wróbelek, który twierdził, że on sam wręcz cieszy się z faktu posiadania takiego opierzenia, gdyż jest słabo widoczny dla drapieżników. Przypomniał też Kłopotkowi, że przecież nie lubi się myć, a białe futerko szybko się brudzi.  Patrząc na swoje odbicie w strumyku, kotek pomyślał, że szare futerko nie jest znowu takie złe. Ważniejsze jest przecież to, że jest dobry i to dzięki temu ma wielu przyjaciół, którym jest właściwie obojętny kolor futerka.

Ta króciutka książeczka, porusza bardzo ważną w życiu dziecka sprawę akceptacji samego siebie. W dzisiejszych czasach bardzo łatwo zachwiać poczucie własnej wartości, a tym samym bezpieczeństwa. Media z każdej strony bombardują nas idealnymi ludźmi, bez wad, najlepszymi produktami, bez posiadania których nic nie znaczymy. Niestety dzieci są bardzo podatne na tego typu sugestie. Wystarczy, że w przedszkolu, czy szkole inne dziecko będzie się przechwalać super zabawką z TV reklamy, czy nową firmową bluzą. Inne dzieci momentalnie czują się gorsze. I tu przychodzi moment na dobry ruch ze strony rodzica. Trzeba wytłumaczyć dziecku, ze jest wartościowym małym człowieczkiem, bez super nowych dżinsów i najnowszych klocków lego, których kupno i tak nic nie da, ponieważ za miesiąc pojawią się jeszcze nowsze gadżety, które przyćmią te poprzednie.
Na końcu książeczki znajduje się wypowiedź psycholog, pani Joanny Drozdrowicz, która podpowiada nam rodzicom, jak pomóc dziecku zaakceptować siebie i zbudować jego poczucie własnej wartości.  Najważniejsze, żeby nie bagatelizować problemu zdawkowym komentarzem, czy machnięciem ręki. Dziecko musi czuć, że traktujemy jego problem poważnie i chcemy mu pomóc. Poprzez lekturę tej książeczki możemy zainicjować dyskusję, pokazać na przykładzie Kłopotka, że czasem warto zaakceptować samego siebie, bo zmiany mogą wyrządzić większą krzywdę.  A może wspólnymi siłami uda się znaleźć jakieś pozytywne strony cechy, która spędza sen z powiek naszemu malcowi?

Marzenie Kłopotka, to ciekawa, edukacyjna książeczka, przeznaczona przede wszystkim dla przedszkolaków i ich rodziców, która pomoże zainicjować trudną rozmowę, a może nawet sama w sobie będzie miała terapeutyczny wpływ na uczucia naszego przedszkolaka?
Polecam serdecznie!

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książeczki, serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sztuka i wiedza.


Książka bierze udział w wyzwaniu czytelniczym Polacy nie gęsi... oraz Odnajdź w sobie dziecko

15 komentarze:

  1. Moim zdaniem takie książeczki to skarb. Warto czytać dzieciom pouczające historie, szczególnie teraz, w świecie hołdującym powłoce zewnętrznej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie i dlatego ja cieszę bardzo z każdego takiego skarbu!

      Usuń
  2. mam tę książeczkę :) mojej córce się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, czytałam twoją recenzję oczywiście:)
      Fajny ten kotek Kłopotek:) Tymkowi też się podoba.

      Usuń
  3. Kolejna mądra książeczka dla najmłodszych na Twoim koncie.
    Martwi mnie tylko to, że o ile z młodszymi dziećmi jeszcze można próbować coś tłumaczyć, zmienić to z większymi nie ma szans.
    Mieszkam teraz z córką męża. Obecnie ma 12 lat i mimo licznych prób tłumaczenia co jest w życiu ważne nie da się jej przekonać, że nie szata zdobi człowieka. Ona wie jaka ja jestem , jak postrzegam ludzi i po czym ich oceniam. Tyle, że twierdzi, że w szkole się to nie sprawdza :( Jeśli nie masz markowych rzeczy to nie istniejesz - nie ma Cię. Ona wie, że mam rację, ale nie chce być "niewidoczna". Choć mówię, że osoby, które tolerują ją tylko ze względu na to jak się ubiera i jak wygląda nigdy nie będą jej prawdziwymi przyjaciółmi to odpowiada "lepsi tacy niż żadni... a każdy patrzy na wygląd" :(
    Przykro mi, że tak wygląda teraz świat. Kiedyś było lepiej, dzieci chodziły do szkoły w fartuszkach, jak rzucili trampki do sklepu to chłopcy i dziewczynki mieli takie same. No i nie było żadnych podziałów społecznych. Bawiły się wszystkie dzieci z jednego podwórka, bez względu na wiek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest to, że córka twojego męża ma rację... Niestety trudno teraz być sobą. Łatwiej jest stopić się z tłumem i w żaden sposób się nie wyróżniać. Ciężko jest też dziecku wmówić, że będąc sobą, będzie szczęśliwe, kiedy najdrobniejsza indywidualność może kosztować je wyalienowaniem. Moim zdaniem pomóc mogą tylko rodzice, którzy tak jak ty będą wpajać dziecku pewne wartości. Tylko żeby oni chcieli to robić... Pracując w szkole pewnie wiesz jacy potrafią być.
      Ja również nie przypominam sobie z dzieciństwa takich podziałów, chociaż pewne zalążki już były. Właściwie dopiero na praktykach studenckich przekonałam się jak dalece problem się rozwinął. Przechadzając się po korytarzach szkolnych i prowadząc lekcje byłam przerażona, szczególnie w gimnazjum.
      Może to głupie, ale mam nadzieję, że uda mi się wychować Tymka z dala od tego całego lansu i pozerki.

      Usuń
    2. Niestety ja już tracę nadzieję, że można kogoś od tego odizolować.
      W przypadku Kornelii z dnia na dzień widzę, że jest gorzej, a co będzie w gimnazjum?

      Tak może trochę abstrahując od tematu, to gdy ja byłam dzieckiem i babcia opowiadała mi o wojnie to potrafiłam się wczuć w jej sytuację, cieszyć się z tego co mam i radować się każdej najmniejszej rzeczy. A teraz? Dla dzieci widmo wojny to prehistoria. Na to co mają nie patrzą przez pryzmat "mogło być o wiele gorzej" tylko "zawsze może być lepiej" :(
      Najgorsze jest to, że wpływ na taki rozwój sytuacji ma głównie ewolucja technologiczna, a przecież miała dążyć do polepszenia jakości życia. Ech...

      Usuń
  4. To niestety bolesna prawda, że dzisiejszych czasach bardzo łatwo zachwiać u dziecka poczucie własnej wartości. Taki świat nastał, gdzie zanika tolerancja dla ,,inności''. Jeśli nie masz markowych ciuchów i nie bywasz w odpowiednich kręgach, jesteś niczym. Smutne, ale prawdziwe.
    Co do książeczki, bardzo chętnie ją poznam, gdyż moja pociecha uwielbia czytać o wszelkich kotkach, pieskach i innych zwierzątkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie pomyślałam o tobie Cyrysiu podczas lektury. Pamiętam jak kiedyś pisałaś, że twoje dziecko lubuje się w kotkach:)

      Usuń
  5. Takie książki chętnie podsuwam moim chłopakom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również lubię czytać z Tymkiem takie mądre książeczki:)

      Usuń
  6. Kłpot, jak dla mnie, z imieniem Kłopotka. Jak nic kojarzy mi się z PSlem i takim jednym niepoważnym posłem. Ale pewnie dzieci tak nie odbierają. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi hi, a to ci skojarzenie:) Dobrze, że dzieci są jeszcze poza tą całą polityczną szopką:)

      Usuń
    2. Nie do końca są poza... Czytałam ostatnio "Baltica..." i artykuł w Polityce o książce Barbatry Gawryluk. Opowiada ona o spotkaniach autorskich w przedszkolach. Kiedy mówi dzieciom, że napisała smutną historię i kiedy pyta: czy wiedzą, o czym ta historia, dzieci odpowiadają: o małej Madzi z Sosnowca. To jest tragiczne, czym przedszkolaki żyją na co dzień.

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad