Jadłonomia - Marta Dymek


Mam w domu niejadka warzywno-owocowego.  Odmawia jedzenia wszelkiej maści jarzyn i owoców. Jedyny słuszny jest ogórek zielony i kiszony, w porywach lepszego humoru niejadek łaskawie skubnie kilka zielonych groszków. Ostatnio mieliśmy święto narodowe, bo dzięki pomysłowi na zawody w chrupaniu mój syn zjadł cztery plasterki jabłka, a podczas urlopu dał się skusić dziadkowi na jedną czerwoną porzeczkę dziennie.  Kiedy zobaczyłam ostatnie wyniki badań Tymka postanowiłam, że znajdę na niego sposób. W naszym przypadku jest o tyle dobrze, że niejedzenie wynika z jakiegoś oślego uporu, a nie z faktu, że warzywa i owoce mu nie smakują.


Dzięki jednej z koleżanek dowiedziałam się o istnieniu Jadłonomii, kulinarnej stronie Marty Dymek, która tworzy rewelacyjną kuchnię roślinną.  Fantazja tej kobiety nie zna granic, a smaki, które dzięki niej odkrywam zadziwiają mnie bez przerwy.  Książka pod tym samym tytułem, która doczekała się już piątego dodruku koniecznie musiała więc znaleźć się w mojej kulinarnej biblioteczce.

Po nerwowym rozpakowaniu przesyłki od księgarni Bonito.pl., niemal z namaszczeniem wzięłam do rąk Jadłonomię i przepadłam na całe popołudnie. Wieczorem już pichciłam…


Marta Dymek, kilka lat temu rzuciła pracę w agencji i choć znajomi pukali się w czoło, postanowiła zająć się tym co lubi, czyli właśnie szukaniem smaków i tworzeniem potraw wega. Dziś Jadłonomia to znak firmowy znakomitej kuchni roślinnej. Podoba mi się ta nazwa. Dlaczego? Ponieważ z kuchni tej korzystają przecież nie tylko weganie. W mojej rodzinie wszyscy lubią mięso, a już mąż i syn najbardziej. Ja mogłabym spokojnie się bez niego obejść, choć przyznaję, że od czasu do czasu coś mnie napadnie.  Z pomysłów M. Dymek mogą czerpać też ci, którzy po prostu lubią potrawy z warzyw i stawiają je na równi z mięsem.

Tak jak wspomniałam wcześniej moim głównym powodem sięgnięcia po nią, była potrzeba zachęcenia syna do jedzenia warzyw. Czy się udało? Trudno powiedzieć, bo to dopiero początki. Sukcesy mamy dwa: Tymek zajada wprost z miseczki pastę słonecznikową oraz cytrynową pastę z groszku.  Ta druga jest moją zdecydowaną faworytką wśród past kanapkowych.  Mięta z czosnkiem, cytryną i groszkiem daje niepowtarzalny smak. Mogłabym jeść i jeść.  Ale do rzeczy:)


Ta pięknie wydana książka (Dwie Siostry) zawiera ponad sto propozycji na wegańskie dania z bulw, korzeni i liści, które można wcinać na śniadanie, obiad i kolację. Znajdziecie tu też wiele przepisów na słodkie desery i potrawy, które mogą wylądować na świątecznym stole. Ogromnym plusem jest umieszczenie z tyłu książki przepisów podstawowych, na których Marta Dymek bazuje. Nie cierpię, kiedy w tego typu publikacjach traci się miejsce na powtarzanie baz do potraw.  Ucieszyły mnie też bardzo adresy sklepów internetowych, gdzie można bez problemów kupić trudno dostępne składniki, takie jak korzeń kurkumy, czy płatki drożdżowe.  Oczywiście, to nie żaden problem poszukać samemu w Internecie, ale dla początkujących roślinożerców lepsze jest sprawdzone przez Martę źródło.



Zdjęcie pochodzi ze strony wydawnictwa Dwie Siostry
Przy okazji recenzji jednej z książek kulinarnych wspominałam, że nie lubię „przegadanych” przepisów, gdzie trzeba mieć sokoli wzrok, żeby wyłapać potrzebne informacje.
W Jadłonomii znajdziecie same konkrety, a jednocześnie między wierszami dowiecie się co nieco o dosyć egzotycznych warzywach czy przyprawach, a także czym możecie w ostateczności je zastąpić.


Każdy początkujący powinien zacząć od rozdziału Spiżarnia roślinożercy, w którym znajdzie się dokładne opisy produktów, jakie powinien zgromadzić w swoim domu. To takie niezbędne minimum potrzebne do wyczarowania większości potraw. Autorka wzbogaciła je o praktyczne wskazówki i porady (wybór odpowiedniego oleju, sposób przyrządzania warzyw strączkowych, przygotowanie orzechów i pestek).



Zdjęcie pochodzi ze strony Wydawnictwa Dwie Siostry

Pierwsza lektura tej książki to było jedno wielkie zdziwienie i podziw dla wyobraźni Marty. Jak można zrobić ciasto z buraków, pasztet z fasoli czy cappuccino szparagowe? Można i w dodatku to jest wszystko naprawdę dobre! Dzięki inspiracjom z Jadłonomii pozwalam sobie na szaleństwa w kuchni. Bez strachu łączę ze sobą tylko na pozór niepasujące do siebie rzeczy, eksperymentuję i muszę przyznać, że bardzo mi to pasuje.


Co się zmieniło w naszym domu? Jemy o wiele zdrowiej i mniej ciężko. Skończyły się czasy nudnych, oklepanych sałatek do drugiego dania. Na talerzach jest ciągle kolorowo i aromatycznie. Najważniejsze jednak, że te kolory i smaki ciekawią coraz bardziej Tymka, który na razie zerka spod oka, oblizuje palcem, dojada po kryjomu okruszki i zagląda do piekarnika, w którym dochodzi bób w strąkach przykryty warstwą soli morskiej.  Jest dobrze! Dostałam w swoje ręce prawdziwą biblię kuchni roślinnej, dzięki której rozwinęłam skrzydła. Poczułam się już na tyle pewnie, że do niektórych potraw dodaję swoje trzy grosze i mam z tego niezłą radochę. W nagrodę upiekę sobie ciasto marchewkowe z kremem daktylowym i pudrem z marchewki. A co!


Nasi faworyci?
Hummus klasyczny, pasztet z fasoli, mleko roślinne, krem z orzechów laskowych, pierogi z soczewicy, pasztet z soczewicy z ogórkami kiszonymi, paszteciki grzybowe, ciasto buraczane i oczywiście cytrynowa pasta z groszku.


Skusiłam was? Wiele z tych przepisów znajdziecie na stronie Jadłonomia.pl., ale polecam kupno książki, która przydaje się niemal każdego dnia. Kogo zachęciłam, niech się spieszy do księgarni, bo na kolejny dodruk trzeba będzie trochę poczekać :)

Książkę przetestowałam kulinarnie dzięki uprzejmości księgarni Bonito.pl


http://bonito.pl/

8 komentarze:

  1. Moja pani wychowawczyni marzyła o tej książce (studiuje teraz dodatkowe dietetykę) i pamiętam, że ją jej podarowaliśmy i bardzo się cieszyła. Osobiście jednak sobie na razie tą pozycję odpuszczę tym bardziej, że w domu cała półka książek kucharskich ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicjo, u mnie też wiele książek kucharskich, ale Jadłonomia to dla mnie coś zupełnie innego. To taka biblia, podstawa do tworzenia pyszności z warzyw. Uwielbiam ją :)
      Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  2. Cytrynowa pasta z groszku... W życiu nie wpadłabym na pomysł, by te dwa smaki połączyć! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, no właśnie! A wiesz, jak to obłędnie smakuje? U Marty Dymek jest wiele takich ciekawych połączeń. Pychotka :)

      Usuń
  3. Podobno b.dobra.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba wyjść od tego, że nie ważne, czy Twoja dieta zawiera mięso, czy nie warzywa są bardzo zdrowe i niezbędne dla każdego człowieka. Orzechy laskowe, czy fasola pomagają zachować młodość na dłużej, chronią nasze organy i blokują rozwój chorób

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. A ta książka pomaga mi wprowadzać do naszej mięsnej diety zdrowe i pyszne dodatki:) Pozdrawiam

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad