Wędrówka pędzla i ołówka - Maria Terlikowska, Janusz Stanny

Tytuł: Wędrówka pędzla i ołówka
Autor: Maria Terlikowska
Ilustracje: Janusz Stanny
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2015 (reprint)
Liczba stron: 64
Oprawa: twarda



Książki dla dzieci z dawnych lat mają w sobie jakąś niepowtarzalną magię, która sprawia, że oczy mojego syna błyszczą na sam widok ilustracji, a tekst słuchany z prawdziwą zachłannością wywołuje wypieki na twarzy. Ja reaguję tak samo, ale myślałam, że to ze względu na sentyment. Im więcej przyglądam się jednak Tymkowi podczas czytania klasyków, dochodzę do wniosku, że to nie tylko sentyment. Zarówno autorzy tekstów, jak i ilustratorzy oddawali w nasze ręce prawdziwe cuda. Nie ujmuję nic współczesnym autorom, bo przecież Tymkowa biblioteczka pęka w szwach od wspaniałych książeczek współczesnych autorów.  Ciągle więc będę się upierać, że tamte książki to była prawdziwa magia. Czasem wystarczyło niewiele słów, kilka rymów, a wyobraźnia już szalała. Podobnie z ilustracją. Prosta kreska, zero krzykliwych kolorów, a efekt można był oglądać w naszych roziskrzonych oczach.




Te same roziskrzone oczy widzę teraz u Tymka, który trzyma w rączkach reprint Naszej Księgarni Wędrówka pędzla i ołówka.  Siedzi na łóżku i ogląda mrucząc coś do siebie. Nie potrzebuje mnie w tym momencie, bo historię dwóch włóczęgów zna na pamięć. Już jest tam, w świecie rozlanej ultramaryny. Wędruje raźnie za pędzlem i ołówkiem, pohukuje na sowę i przegania czarownicę.  Uwielbiam tak patrzeć na niego, kiedy małym paluszkiem wodzi po niepowtarzalnych ilustracjach Janusza Stannego. Podczas pierwszego, gorączkowego przewracania stron wołał: Mama, ktoś już tu narysował zobacz. To ty? Tak jak kredkami rysujemy. Uśmiałam się wtedy, ale od razu wiedziałam, o co mu chodzi. Te ilustracje wyglądają tak, jak gdyby ktoś je przed chwilą narysował w książce. Tak po prostu, pędzlem, ołówkiem i kredkami. Takimi z dawnych lat. Bez soczystych różów i rażących żółci. Kolory z tą nutą charakterystycznego dla ilustracji sprzed kilkudziesięciu lat przydymienia. Piękne.





Wierszowana historia Marii Terlikowskiej to niezwykle dynamiczna opowieść o przygodach dwóch znudzonych dotychczasowym życiem osobników. Ołówek za złotówkę i pędzel za pięć złotych wyruszają na pełną przygód wędrówkę, którą w dodatku sami sobie narysują i wymalują.  A w drodze, jak w życiu. Nie zawsze jest kolorowo. Czasem wybieramy złą ścieżkę, skręcamy nie w tę stronę. Spotykamy na swojej drodze ludzi ważnych i zapierające dech zjawiska, a czasem czarownice, niedźwiedzie i tygrysy jak przytrafiło się ołówkowi i pędzlowi. I całe szczęście, bo przecież takie wędrówki nie mogą być nudne. Potrzebny jest błysk w oku, przyspieszony oddech, bieg i czas na niespieszną herbatkę. I nie ma co płakać nad rozlaną ultramaryną.





Z czułością patrzę jak Tymek starannie za każdym razem ustawia Wędrówki pędzla i ołówka na półce obok Plastusiowego pamiętnika, Karolci i starych wydań Poczytaj mi mamo. Nie podpowiadałam… Sam wiedział, gdzie jest miejsce tej książeczki. A wyciąga ją często i kładzie się na dywanie próbując przeczytać niektóre słowa, to zaś prosi mnie o lekturę, a czasem tylko ogląda, ogląda i łapiąc za ołówek i gumkę rysuje mostek, po raz kolejny pomagając bohaterom przedostać się na drugi brzeg. Ufff uratowani woła! A ja śmieję się i mówię: Na razie synku, bo przecież w piórniku już gumka wzdycha na myśl o podróży.
Gorąco polecamy tę wędrówkę.

Zajrzyjcie też do filmiku, w którym dowiecie się jak powstawała ta książeczka oraz poznacie Janusza Stannego [klik]

Za książeczkę serdecznie dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia

http://nk.com.pl/wedrowka-pedzla-i-olowka/2172/ksiazka.html#.Vel-dpft1dg


 
 

4 komentarze:

  1. Witam, jestem tutaj pierwszy raz ale chyba bede zagladac czesciej bo bardzo mi sie podoba;)

    Tej ksiazki nie pamietam z dziecinstwa. Ciesze sie ze dzieki czytaniu dzieciom mam pretekst do nadrabiania zaleglosci;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguska, bardzo mi miło, że do nas zajrzałaś i że ci się spodobało. Wpadaj częściej. Literatury dziecięcej u nas nie brakuje, bo tak jak ty dzięki synowi bezkarnie mogę przebierać zarówno w książeczkach ze swojego dzieciństwa, tych, których nie poznałam, a także tych najnowszych. Prawda, że to wspaniałe? Pozdrawiam ciepło

      Usuń
  2. Ja również będę częściej zaglądać ;)
    Kompletnie nie kojarzę książeczki, a własnych dzieci nie mam jeszcze, żeby z nimi nadrabiać... Eh, znowu będą dziwnie patrzeć przy zakupach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dominika, takie słowa sprawiają, że uśmiecham się cały dzień. Cieszę się, że będziesz zaglądać. Nie przejmuj się, ja zbierałam już książeczki, kiedy jeszcze nawet nie myślałam o dziecku. A jak już zaszłam w ciążę to było hulaj dusza w księgarniach i antykwariatach.
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad