Kiedy wielkimi
krokami zbliża się nowy rok z wypiekami na twarzy myszkuję po sklepach papierniczych,
empikach i przeglądam kalendarze, notesy, planery. Uwielbiam moment, kiedy
swoim ulubionym piórem stawiam pierwsze litery na czystych jeszcze kartach.
Myślę wtedy o tym, że mam znów cały rok na zapełnianiu kalendarza ważnymi
wydarzeniami, datami, notatkami, cytatami z książek, tytułami do przeczytania itd.
Odkąd pamiętam zawsze musiałam mieć wszystko zanotowane. Nie mogłam polegać
tylko na swojej pamięci, gdyż często płatała mi figle. Czym większy i grubszy
kalendarz, tym lepiej. Wiem, że to
głupie, ale w kartonowym pudle przechowuję ciągle egzemplarze z poprzednich
lat. Nie potrafię ich tak po prostu wyrzucić na śmietnik, ani spalić.
Oczywiście, kiedy jeździłam na uczelnię, w mojej torbie nigdy nie mogło
zabraknąć kalendarza. Bez niego czułam się jak bez ręki. Czasem nawet zdarzało
mi się notować w nim wykłady. Myślałam, że teraz, kiedy nie pracuję i nie
studiuję nie będę miała już potrzeby korzystania z niego. Nic z tego.
Przyzwyczajenie jest silniejsze, a w dodatku okazuje się, że nawet szukająca
pracy mama ma wiele rzeczy do zapamiętania i zanotowania. Muszę przyznać, że jeszcze nie doszłam do
perfekcji i czasem zdarza mi się zapisać coś na małej karteczce, która ginie gdzieś
bezpowrotnie w czeluściach moich przepastnych torebek, ale pracuję nad tym, aby
od razu zapisywać w kalendarzu. Wielu z
was pewnie puka się w czoło zastanawiając się, po co komu w dzisiejszych
czasach książkowy kalendarz, kiedy wszystko można umieszczać w komórkach i
innych gadżetach. Ano można, tylko, że ja jestem z tych, co to lubią mieć
wszystko zapisane na papierze. Komórka służy mi tylko do telefonowania i
pisania smsów oraz słuchania audiobooków.
Jak nie mam pod ręką zeszytu, notesu, czy właśnie kalendarza, to staję
się nerwowaJ
W tym roku jeszcze
nie wybrałam idealnego kalendarza dla siebie, ale chciałam wam opowiedzieć o
dosyć nowym wynalazku, który miałam okazję testować w roku 2012. Mowa o
MULTIPLANERZE. To kalendarz, notatnik,
organizer i szkicownik w jednym. Wydawnictwo posiada w swojej ofercie kilka
rodzajów i kolorów planerów. W moje ręce wpadł czarny 3planer, o właśnie taki:
Największą jego
zaletą jest to, że wszystkie informacje może poukładać wpisując w nagłówki
swoje osobiste kategorie, do których bardzo łatwo potem trafić. Jedną z wielu
zakładek w moim osobistym planerze było „zdrowie”. Mój syn poszedł do
przedszkola i sporo ostatnio choruje. Nazwy leków, dawkowanie, daty kolejnych
wizyt. Wszystko to wbrew pozorom zajmuje bardzo dużo miejsca i brak uporządkowania
może wprowadzić wielki chaos. Mnie na szczęście udało się tego uniknąć. Nawet
podczas rozmów telefonicznych z kolejnymi specjalistami nie musiałam gorączkowo
kartkować kalendarza. Po prostu jedną ręką otwierałam odpowiednią zakładkę i
mogła sypać datami i nazwami leków jak z rękawa.
Jak widzicie, planer
podzielony jest na trzy, lub dwie części, które są ze sobą współzależne i
pomagają szybko zmienić kontekst. Nikt nie narzuca nam tutaj gotowych tabel i rubryk. Każdy może wypełnić
go według swoich potrzeb. Nie licząc tych praktycznych funkcji, Multiplaner to
po prostu bardzo elegancki kalendarz i notes, który sprawdzi się świetnie na
biznesowym stole, ale także w zaciszu domowym książkowego mola. Nietrudno się
bowiem domyślić, że kilka zakładek w moim egzemplarzu poświęciłam książkom.
Plany czytelnicze, egzemplarze recenzenckie i aktualnie czytany tytuł, z
którego robiłam notatki bezpośrednio do notesu.
Po kilku miesiącach
obcowania z tym kalendarzem, muszę przyznać, że będzie mi go brakować i pewnie
minie trochę czasu zanim przyzwyczaję się jego następcy. W moim przypadku Multiplaner
sprawdził się świetnie i z czystym sumieniem mogę go wam polecić.
Jedyne, czego
mogłabym się doczepić w tym przypadku to cena. Zdaję sobie sprawę, że taki
opatentowany pomysł musi trochę kosztować, ale wiem też, że dla zwykłych
zjadaczy chleba, którzy też na co dzień korzystają z kalendarza, taka kwota, to
zdecydowanie za dużo.
Jeśli macie ochotę
przyjrzeć się bliżej temu wynalazkowi, poznać więcej jego funkcji, to zapraszam tutaj
Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony http://multiplaner.pl/index.html
no masz rację cena powala :( ja zawsze kupuję kalendarze tylko w moim roztargnieniu potem zapominam do nich zajrzeć ;)
OdpowiedzUsuńMimo iż wszystko zapisuje w komórce to nie wyobrażam sobie życia bez kalendarza i, co gorsza, bez notatnika. I podobnie jak Ty, przechowuję stare kalendarze
OdpowiedzUsuńJa również uwielbiam ten moment pierwszego spotkania z nowym kalendarzem. Coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńBez kalendarza, jak bez reki jestem :)
OdpowiedzUsuńNad multiplanerem kiedyś się zastanawiałam, chciałam kupić, ale cena mnie skutecznie zniechęciła. I dalej zniechęca. A szkoda, bo kalendarz wydaje się naprawdę ciekawy.
Jest świetny! Ja miałam na 2012 i mi się skończył. Niestety cena powala i raczej sobie nie zafunduję takiego na ten rok. Może kiedyś... ;)
OdpowiedzUsuńStanowczo za drogi.. Choć ma ciekawą konstrukcję i zastanawiałam się nad nim jakiś czas. Ale jednak zostałam przy tradycyjnym kalendarzu.
OdpowiedzUsuńKiedyś kupowałam kalendarze ścienne. Teraz nawet takich nie mam. JA jestem uzależniona od komórki i laptopa. Tam mam wszystko.
OdpowiedzUsuńW tym roku (jak zawsze) przybierałam się do zakupu jakiegoś kalendarza, w którym mogłabym umieszczać swoje zapiski, ale... nie zrobiłam tego, ponieważ doskonale wiem, że pewnie tym razem byłoby tak, jak zawsze - wydałabym pieniądze, początkowo notowałabym w nim różnego rodzaju rzeczy, a po krótkim czasie rzuciłabym notes w kąt.
OdpowiedzUsuńPrzedstawiony planer wygląda bardzo interesująco, ale faktycznie - cena wysoka.
Oj cena dość wysoka, ale ten mega kalendarz parę w jednym świetna rzecz.
OdpowiedzUsuńMarta,
OdpowiedzUsuńoczywiście, że możesz wysyłać już linki :)
Jeden już jest :)
... tylko ja jeszcze nic nie przeczytałam :(
Co roku kupuję kalendarz i obiecuje sobie, że będę w nim sumiennie notować wszystkie ważne rzeczy. I co? I zapominam albo zapisać albo w ogóle kalendarz wziąć z domu. W tym roku też nabyłam notes, ale prosty, w miarę tani, bez żadnych bannerów. Przedstawiony multiplaner podoba mi się, ale se swoim brakiem sumienności szkoda mi wydawać pieniądze na niego.
OdpowiedzUsuńMnie również multiplaner bardzo się podoba ale jego cena mnie odrzuca.
OdpowiedzUsuńKilka dni temu też mi się spodobał, zwyczajnie zapytałem o rabat z racji połowy roku i dostałem 50%. No i jestem zadowolonym userem :)
OdpowiedzUsuńWitaj. Trafiłam na Twojego bloga, bo właśnie chcę kupić Multiplaner na 2015 rok i szukam o nim opinii. Szczerze mówiąc, nie znalazłam żadnej negatywnej (poza ceną, jeśli faktycznie jest taki dobry, to raz zamówię i się przekonam, czy warto zamawiać następne). Mam podobnie, jak Ty, bez kalendarza ani rusz. :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą zapraszam Cię do siebie. Prowadzę bloga o macierzyństwie z poradnictwem medycznym, może Ci się przyda :)
Pozdrawiam!
Opinia moja o multiplanerze będzie krótka: na co dzień mało praktyczne, drogie, nieekologiczne (marnowanie papieru)
OdpowiedzUsuńU nas w pracy z kilkunastu osób, korzystała jedna osoba do końca roku
Nie polecam