Wietrzny dzień. Kubuś i przyjaciele + CD
Tytuł: Wietrzny dzień. Kubuś i przyjaciele + CD
Wydawnictwo: Olesiejuk
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 32
Kategoria wiekowa: 4-8
Wydawnictwo: Olesiejuk
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 32
Kategoria wiekowa: 4-8
Jak pewnie pamiętacie
pisałam już kiedyś na blogu, że korzystając z propozycji wydawnictwa Edgard
zaczynam powoli oswajać Tymka z językiem angielskiem. Od września mój syn
uczęszcza na dodatkowe lekcje angielskiego w przedszkolu. Wiadomo, nie jest to
prawdziwa nauka, a raczej zabawa, ale w jej trakcie pani przemyca tym małym
dzieciaczkom proste zwroty i słownictwo, a one zapamiętują je w mig i świetnie
się przy tym bawią. Zauważyłam, że Tymek bardzo to lubi i cieszy się, kiedy
udaje mu się nas zaskoczyć jakimś nowym słówkiem (ostatnio bawiliśmy się
wyśmienicie przy jego komendach „stand up” i „sit down”). Byłam ciekawa jak
zareaguje na nową serię książeczek Disnep English Wydawnictwa Olesiejuk. W nasze ręce trafiła książeczka z serii first readers (pierwsze czytanki). Oczywiście
wybraliśmy Kubusia Puchatka, którego Tymek bardzo lubi.
Jest
wietrzny dzień. Przyjaciele chcą się bawić.
Popuszczajmy nasze latawce – mówi Tygrys.
It’s
a windy day.The friends want to play.
„Let’s
Ely our kites” Tigger says.
Tak mniej
więcej wygląda tekst na każdej stronie. Jest prosty, logiczny i nie zawiera
żadnych zbędnych słów. Czytając go przypomniał mi się mój pierwszy elementarz
(To Ala. A to pies Ali.) Doskonale dostosowano go do wieku potencjalnego
czytelnika. Wszystkie ważne słówka i zwroty zostały pogrubione i wyjaśnione w
słowniczku na każdej stronie. Akurat nasza książeczka przeznaczona jest dla
dzieci, które miały już kontakt z językiem, ale i tak znalazło się w niej kilka
słówek, które Tymek już zapamiętał. Przeważają zwroty związane z pogodą
(pochmurny, wietrzny, słoneczny, deszczowy dzień) kolory, podstawowe czasowniki (go, play, fly) oraz
wiele słówek związanych z puszczaniem latawca w wietrzny dzień.
Wesołe
historyjki (po polsku i po angielsku) przyciągają także pięknymi disnejowskimi ilustracjami,
które dzieciaki przecież kochają niezmiennie (niezależnie od tego, co sądzą o
nich rodzice). Kubuś Puchatek, Myszka Miki, bohaterowie bajki Auta i wiele
innych postaci, wzywa maluchy do wspólnej zabawy.
Na końcu
książeczki znajduje słowniczek oraz coś w rodzaju lekcji powtórzeniowej. To
kilka prostych ćwiczeń z wykorzystaniem słówek, które pojawiły się w historyjce
(poszukaj, połącz, uzupełnij). Żeby tego jeszcze było mało, w każdym
egzemplarzu znajdziecie płytę z
historyjką czytaną przez dobrego lektora ( w moim przypadku jest to Ken
Wolt), która pozwoli dziecku osłuchać się z wymową słów i zwrotów. Przez
starsze dzieci może być traktowana jak sprawdzian rozumienia tekstuJ.
Zdania pewnie będą
podzielone. Część rodziców uważa, że nie powinno się takim małym dzieciom
mieszać w głowie, kiedy jeszcze dobrze nie poznały swojego ojczystego języka. Inni
wręcz odwrotnie, od urodzenia robią wszystko, aby ich dziecko było dwujęzyczne.
Ja stoję gdzieś tam pośrodku. Jeśli widzę, że mój syn jest chętny i sam zaczyna
powtarzać nowe słówka i zwroty, to drążę temat. Nie robię niczego na siłę, żeby
go nie zniechęcić na przyszłość. Jestem natomiast entuzjastką takich
książeczek, które niepostrzeżenie, podczas zabawy z ulubionymi bohaterami
wprowadzają dziecko w tajniki lingwistyczneJ.
Polecam!
Za
możliwość przeczytania i zrecenzowania książeczki, serdecznie dziękuję Wydawnictwu
Olesiejuk
Osobiście jednak uważam, że nie powinno się takim małym dzieciom mieszać w głowie, kiedy jeszcze dobrze nie poznały swojego ojczystego języka, choć z drugiej strony wiem, że właśnie w tym okresie najszybciej przyswajają obcy język. Ja mimo wszytko pozostanę przy swoich przekonaniach. Co do Kubusia, to uwielbia go cała moja rodzina bez względu na wiek ;-)
OdpowiedzUsuńMy również uwielbiamy Kubusia, choć mama chyba woli tego starszego:)
UsuńChciałabym żeby lekcje angielskiego w przedszkolu zaowocowały w przyszłości. Nie wiem ile z tej całej "nauki" mój syn zapamięta, ale myślę, że warto spróbować i otwierać mu nowe horyzonty:)Pozdrawiam ciepło:)
Wszytsko związane z Kubusiem jest jak dla mnie dobre.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam.
Obserwujemy?
Dziękuję za zaproszenie:) pozdrawiam:)
UsuńA ja myślałam, że to będzie ten fragment, gdy Prosiaczek wygląda jak latawiec... Albo raczej latawiec wygląda jak Prosiaczek;) A nie, odwrotnie.
OdpowiedzUsuńW każdym razie na razie nie mam komu podtykać takich książeczek, chociaż Najmłodszy który lata po moim domu może i by się nadawał... A naukę angielskiego w takim wieku zdecydowanie popieram. Sama zaczęłam uczyć się w wieku czterech lat i widać efekty.
A jednak to działa:) Mam nadzieję, że mój Tymek dzięki wczesnej nauce, nie będzie miał w przyszłości problemów z językami. Pozdrawiam
UsuńJedna z moich ulubionych bajek z dzieciństwa. Najbardziej lubiłam zawsze energicznego Tygryska. I tak mi teraz przyszło właśnie do głowy, czy on nie miał czasem ADHD. Hmmm...
OdpowiedzUsuńZapewne Edytko:) Takie ciągłe brykanie nie może być zwyczajnym rozładowaniem energii:)
UsuńJa uczyłam się angielskiego od 4 roku życia, dzięki temu teraz mam opanowany ten język w dobrym stopniu - im wcześniej, tym lepiej. Oczywiście nauka jest przyjemniejsza, gdy odbywa się poprzez zabawę :)
OdpowiedzUsuńKolejny głos "za":) Karolko, ja żałuję, że za moich czasów nie było angielskiego w przedszkolu i w szkole podstawowej;( Uczyłam się francuskiego, a angielski poznałam dopiero w liceum. Trochę późno i pani nauczycielka też nie ta:) Teraz staram się przy Tymku nadrobić zaległości:)
UsuńKubuś to była jedna z moich ulubionych bajek :)
OdpowiedzUsuńJa również mile wspominam misia o bardzo małym rozumku, ale nie mogę powiedzieć, żeby to była jedna z moich ulubionych bajek:)
Usuńmoja córka uwielbia Kubusia w każdym wydaniu :) zresztą jej mama też :D
OdpowiedzUsuńmój Tymek też:) A mama razem z nim ogląda wszystkie odcinki i czyta książeczki.
Usuń