Życie z drugiej ręki - Anna Grzyb
Autor: Anna Grzyb
Tytuł: Życie z drugiej ręki
Wydawnictwo: Szara godzina
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 192
Oprawa: miękka ze skrzydełkiem
Życie z drugiej ręki, nie koniecznie to wymarzone, może nawet niechciane prowadzi Anita, bohaterki debiutanckiej powieści blogerki Anny Grzyb. Siedząc na swojej ulubionej, bezpiecznej kanapie marudzi, użala się nad sobą i marzy o lepszym życiu. To jej azyl, do którego dostępu broni nawet mężowi. Temu mężowi – jak określa go Anita. Już choćby po tym, że nie używa jego imienia, czytelnik może wnioskować, że coś w ich związku jest nie tak. Lecz nie tylko w związku…
Historię Anity poznajemy z jej własnej perspektywy. To rodzaj monologu, pamiętnika. Bohaterka stojąc na życiowym zakręcie dokonuje powolnej retrospekcji. Siedząc na ławce, po tym jak odebrała szokującą wiadomość ze szpitala (dopiero na końcu książki sprawa zostaje wyjaśniona, ale gdzieś od połowy można się już domyślać, co jest przyczyną takiego stanu) rozmyśla o swoim niezbyt udanym życiu z drugiej ręki.
Kobieta ma trzydzieści lat, dwójkę dzieci i Tego męża. Nie pracuje. Zajmuje się domem i dziećmi. Mąż pracuje poza miasteczkiem, w którym mieszkają i dlatego pojawia się tylko na weekendy. Anita jest zmęczona, znudzona, zniechęcona i zła na cały świat. Niby przyznaje, że zasiedziała się na swojej bezpiecznej kanapie, zapominając o problemach dzięki powieściom obyczajowym, a jednak w jej wypowiedziach słychać pretensje do świata o to, że nic jej się nie udaje. Ciągle porównuje się do innych i złości się, że wszyscy mają lepiej. Wydaje mi się, że sama próbuje sobie zaprzeczać, ale w głębi serca tak właśnie jest. Anita chciałaby coś zrobić, zamienić frustrującą codzienność na coś lepszego, ale nie potrafi ruszyć z miejsca.
Kiedy niespodziewanie nadarza się ku temu okazja początkowo się broni, ale kłopoty z oddalającym się mężem, który staje się jej coraz bardziej obcy, rozbrykanymi dziećmi sprawia, że decyduje się zaryzykować. Co z tego wyniknie? Czy Anita uwierzy w siebie i tym samym przestanie być sfrustrowaną, rozdrażnioną matką i obwiniającą o wszystko męża żoną? Tego wam oczywiście nie zdradzę :)
Nie pomaga jej też fakt, że została wychowana przez apodyktyczną babcię, bez matki, która zostawiła ją? Uciekła? Umarła? Ojciec, choć kochał córkę odszedł szybko zostawiając ją z dręczącymi pytaniami. Kiedy odważy się zrobić krok w lepsze jutro, będzie też chciała poznać tajemnice swojej rodziny. I dobrze, bo od rozprawienia się z przeszłością chyba należałoby zacząć. To tu tkwi bowiem źródło nieufności Anity do ludzi. Skrzywdzona jako dziecko, chyba nie bardzo potrafi zaufać komukolwiek, otworzyć się. Ciągle czuje się gorsza, bo skoro własna matka jej nie chciała?
Książka Anny Grzyb jest denerwująca i to bardzo! Denerwuje, bo obnaża wiele nas kobiet, z bezpiecznego kokonu, w który się zawinęłyśmy siedząc w domu, gotując, piorąc, sprzątając i wychowując dzieci. Dzięki Anicie, autorka wywaliła kawę na ławę, bez zbędnego patosu i cukierkowatości. Czytając wkurzamy się na bohaterkę, że ciągle marudzi, stęka, pohukuje na męża, a sama nie robi nic, żeby jej życie nabrało smaku. Ucieka w książki, bo historie w nich opisane choć na chwilę pozwalają jej się oderwać od smutnej, szarej rzeczywistości.. Znajomy scenariusz? No właśnie…
Życie z drugiej ręki to powieść prosta, ale traktująca o trudnych stronach życia wielu kobiet w dzisiejszych czasach. Siedząc przy dzieciach, zamknięte w małych miasteczkach nie mają szans wyrwać się do pracy. Sytuacja ekonomiczna w kraju nie pozwala dziadkom pomagać przy wnukach, za to mężowie zmuszeni są do pracowania ponad siły. W ten sposób łatwo się od siebie oddalić. Żona, która zajmuje się domem i nie zawsze grzecznymi dziećmi, chciałaby choć przez chwilę odetchnąć, znaleźć chwilę dla siebie. Niestety mąż po wielu godzinach w pracy marzy o tym samym. I tu się zaczyna problem. Wieczne przepychanki, komu się należy, a komu nie, kto bardziej zmęczony. To wtedy wkrada się zniechęcenie, wzajemne żale i pretensje.
Anna Grzyb opowiada historię Anity prosto, bo też tacy są jej bohaterowie. Taka to jest historia. Codzienne życie, odarte ze złudzeń i bajkowej otoczki. Anita marudzi i czasem staje się dla czytelnika nie do wytrzymania. Tak, bo takie czasem jesteśmy. Mam wrażenie, że wiele kobiet przejrzy się w postaci Anity jak w lustrze, a wrażenia mogą pozostawić niesmak. W końcu łatwo jest krytykować z pozycji czytelnika, gorzej, kiedy uświadamiamy sobie, że ten nielubiany bohater to my…
Jeśli chodzi o samą konstrukcję powieści, to odnalazłam kilka mankamentów, z którymi często borykają się debiutanci. W kilku miejscach odczułam chaos. Musiałam cofać się szukając fragmentów, które pozwoliłyby mi się połapać w sytuacji. Z drugiej jednak strony, kiedy wracam do początku książki i przypominam sobie, że bohaterka próbuje na ławce ogarnąć całe swoje dotychczasowe życie, to ten chaos ma tu swoją rację bytu. Kiedy myśli kłębią się w głowie, przeszłość miesza się z teraźniejszością, głos rozsądku z szaloną naturą, raczej nie trudno o chaos w głowie, który niejednokrotnie widać, kiedy przelewamy swoje myśli na papier. Nagle przypomina nam się jakaś historia, wątek z przeszłości, który może i nie ma związku z tym co tu i teraz, ale jest z jakichś powodów dla nas ważny. Jeżeli więc w ten sposób myślała autorka, chaos jest tu jak najbardziej uzasadniony, co nie zmienia jednak faktu, że utrudnia to lekturę.
W niektórych momentach zabrakło mi też klamry łączącej wątki i dosadnych, wyraźnych zakończeń rozdziałów. Czasem miała wrażenie, że czytam trzy różne książki. Choć wydaje mi się, że na to powinna także zwrócić uwagę redakcja i zaproponować zmiany. Mam też nadzieję, że w kolejnej książce (która już powstaje z tego, co wiem) Anna Grzyb pokusi się o więcej dopracowanych dialogów między bohaterami, które zdecydowanie ożywią akcję.
Reasumując, książkę Anny Grzyb czyta się ekspresowo. Mimo że monolog nie pozwalał akcji pędzić na łeb na szyję, to byłam strasznie ciekawa zakończenia. A tam? No właśnie. Nic oczywistego. Niby wiemy, niby dobrze, a jednak autorka zostawiła we mnie nutkę niepewności i zaciekawienia. Brawo! Niestety coraz rzadziej autorom zdarza się nie rozczarować czytelnika często banalnie oczywistymi zakończeniami. Ciekawa tematyka, z której takim właśnie prawie naturalistycznym ujęciem jeszcze się nie spotkałam. Bez zadęcia, bez patosu i lukru.
Nie wiem Martuś co w tej książce mogło Ci się podobać, ale na temat gustów się nie dyskutuje :)
OdpowiedzUsuńAguś, właśnie w tekście napisałam co :) I fakt, o gustach się nie dyskutuje wariatko :)
UsuńNie jestem do końca przekonana do książki :/ Moje czytelnicze dusze nie opisują książki w superlatywach a ja nie mam czasu na takie eksperymenty :/
OdpowiedzUsuńOlu, ja zawsze wolę sama przeczytać. Mimo opinii innych :) Przecież każdy lubi co innego :)
UsuńNo niby tak... To może wypożyczę z biblioteki, jak ogarnę swoje zobowiązania :) taki kompromis :)
UsuńZgadzam się. Przecież zawsze można odłożyć i nie kończyć czytania, ale warto wiedzieć, dlaczego się odkłada. Chociaż przymusu zaczynania też nie ma :)
UsuńKażdy przymus może zniszczyć każdą przyjemność :P
UsuńJulio, bardzo podoba mi się Twoja analiza tej książki. Bardziej opis, rozebranie na części niż opinia w typie "podoba się - nie podoba". Lubię takie recenzje, ponieważ pozwalają zorientować się, czy chcę sięgnąć po powieść, czy nie - nie na podstawie gustu recenzenta, tylko przez wgląd w strukturę.
OdpowiedzUsuńPoza wszystkim - celne spostrzeżenia na temat typu bohaterki i sposobu prowadzenia narracji (nietypowe, oby świadome). Moim zdaniem autorka mogłaby wykorzystać te atuty i wciąż rozwijając warsztat, w taki sposób wyróżniać się na tle wielu innych powieści. Chciałam napisać "tego typu", ale nie napiszę, bo nie kojarzę powieści "tego typu" :) I to jest plus, a warsztat się rozwinie, bo po prostu nie ma innego wyjścia :)
Pozdrawiam!
Pięknie dziękuję za te słowa :) Takie interesujące komentarze są bardzo pożądane :) Wiem, że przeczytałaś mój tekst i masz na ten temat coś do powiedzenia. Niestety niewiele jest takich. Staram się w swoich opiniach zwracać uwagę na takie aspekty właśnie. Niech czytelnik sam wybierze, ale ma jako taki ogólny wgląd w strukturę powieści. Wiadomo, że to wszystko są moje subiektywne odczucia, ale prócz swoich wrażeń staram się od czasu do czasu jakąś książkę opisać właśnie w ten sposób. Pozdrawiam ciepło :)
UsuńDość podobny miałyśmy odbiór tej książki, zwłaszcza odnośnie chaosu ;-) Mój tekst "wisi" na stronie Czytajmy Polskich Autorów, jeśli masz ochotę porównać wrażenia-zapraszam.
OdpowiedzUsuńAgnieszko to prawda! Ja już wcześniej czytałam twój tekst i potakiwałam przy każdym zdaniu! Na początku myślałam, że to może jak mam jakiś gorszy dzień i nie mogę się skupić na lekturze, ale przeczytałam, że i ty zauważyłaś chaos więc coś w tym jest.
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej powieści, ale już dodaję ją sobie na LC do listy tych, które pragnę poznać. Szkoda, że pewne aspekty nie są należycie dopracowane, ale myślę, że jednak interesująca historia może przyćmić niedoskonałości. ;-)
OdpowiedzUsuńSylwia, to debiut Ani więc przy następnej książce może być lepiej. Jeśli weźmie sobie do serca szczere uwagi czytelników, to druga książka będzie wolna od tych niedostatków :)
UsuńMoże kiedyś znajdę chwilę na ten tytuł, ale póki co jestem przeładowana tymi książkami do przeczytania na już.
OdpowiedzUsuńWiesz, mój notes, w którym zapisuję tytuły "do przeczytania" prawie się kończy, a na półkach zalega jeszcze masę książek na już... Liczę tylko na mroźne wieczory pod kocem :) Wtedy zawsze więcej czytam :)
Usuń