EGZEMPLARZ RECENZENCKI
KLASYKA LITERATURY DZIECIĘCEJ
LITERATURA DLA DZIECI
TYMKOWE CZYTANIE
WYDAWNICTWO M
WYZWANIE CZYTELNICZE GRUNT TO OKŁADKA
WYZWANIE CZYTELNICZE ODNAJDŹ W SOBIE DZIECKO
Królowa Śniegu - Hans Christian Andersen
Autor: Hans Christian Andersen
Tytuł: Królowa Śniegu
Ilustracje: Vladyslav Yerko
Wydawnictwo: M
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 32
Oprawa: twarda w obwolucie
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Grunt to okładka u Sylwucha
Odnajdź w sobie dziecko u Magdalenardo
Tytuł: Królowa Śniegu
Ilustracje: Vladyslav Yerko
Wydawnictwo: M
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 32
Oprawa: twarda w obwolucie
Królową Śniegu pamiętałam trochę przez mgłę jeszcze z
dzieciństwa. Ogólny zarys fabuły i tyle. Bardziej zapadła mi w pamięć
ilustracja Marcina Szancera. Królowa śniegu mnie przerażała. Nie lubiłam jej. W
moim dziecinnym rozumowaniu nie mieściło mi się w głowie, że postać, którą tak
lubiłam za śnieg, lód, za bałwana, jazdę na łyżwach i sankach nie jest tą,
którą zawsze sobie wyobrażałam. Zimna, straszna i milcząca królowa – nie to
zupełnie nie tak. Pewnie z tych powodów jakoś niechętnie czytywałaś właśnie tę
baśń. Wróciłam do niej już teraz, jako
dorosły człowiek, który inaczej patrzy na wszystko i wszystkich. Zrozumiałam treść i choć daleko mi do
polubienia królowej śniegu, to z wielką chęcią i zachwytem podążałam za Gerdą. Nie będę tu pisać o treści, którą przecież
każdy zna. Chciałam zwrócić waszą uwagę na fenomenalne ilustracje ukraińskiego
ilustratora Vladyslava Yerki. Są jedyne w swoim rodzaju, choć odnajduję w nich
podobieństwo do ilustracji starych wydań baśni rosyjskich. Nie wiem, czy
kiedykolwiek widziałam ilustracje tak szczegółowe i bogate w niuanse. Aż dziw
bierze, że tyle rzeczy udało się autorowi w nich zawrzeć. Przyznam szczerze, że Królową Śniegu wydaną przez Wydawnictwo M, głównie się ogląda.
Zaczęłam czytać ją sama, ale zwabiony pięknem obrazów Tymek, przybiegł i teraz
czytamy, choć trafniej byłoby napisać, że oglądamy już razem. Wyobraźcie sobie,
że jednej stronie można przypatrywać się kilkadziesiąt minut, zanim wyłapie się
wszystkie najdrobniejsze motywy.
Ilustracje Yerki
oddają wszystko to, o czym ze szczegółami opowiadał Andersen, a może i nawet trochę
więcej? Po pięknych i chyba niezapomnianych obrazach Marcina Szancera, choć
trzeba to przyznać, dosyć skąpych w ilościach, przyszedł czas na iście barokowy
przepych. No może przesadziłam z tym przepychem, bo ani przez moment nie czułam
się przesycona Yerką, natomiast musicie przyznać, że ilustracje zdobiące prawie
każdą stronę to prawdziwy rarytas.
Posługując się nimi, opowiedziałam całą baśń mojemu synowi, a jego
wyobraźnia pobudzana przez ilustratora pracowała na najwyższych obrotach.
Właściwie, teraz to już nie wiem, czy ja opowiadałam mu bajkę, czy on mnie.
Przekrzykiwał mnie prawie wymyślając treść do najdrobniejszych szczegółów.
Nie dziwi wcale fakt,
że talent Vladyslava Yerki został doceniony wieloma prestiżowymi nagrodami, w
tym Grand Prize Ukraińskiej Książki Roku 2000. W 2002 roku otrzymał tytuł
najlepszego artysty przyznawany przez Moscow Review of Books. Jest także
laureatem amerykańskiej nagrody Anderson Hause Fundation za najpiękniejszą
książkę dziecięcą roku 2006.
I tak stara, piękna
baśń Andersena, zdobyła całkiem nowe życie. Wiadomo, że gdyby nie było
wzruszającej historii o Kaju i Gerdzie, jej poświęceniu, sile i miłości, nie
byłoby czego ilustrować. Co tu dużo mówić - choć nie ma szans na spotkanie w
rzeczywistości obu twórców, to i tak można rzec, że tworzą niezwykle zgrany
duet. Mam nadzieję, że V. Yerko pokusi się o kolejne ilustracje do baśni
Andersena, bo marzy mi się cała kolekcja w domowej biblioteczce.
Polecam gorąco!
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu M
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Grunt to okładka u Sylwucha
Odnajdź w sobie dziecko u Magdalenardo
Piękny egzemplarz, byłam nim równie zachwycona, jak i ty!
OdpowiedzUsuńPrawda? To ilustracje, które nigdy się nie nudzą:)
UsuńTo że ilustracje Yerki wychodzą zdecydowanie dalej niż treść "Królowej Śniegu" to dosyć oczywiste, bo jest tam wiele czytelnych odwołań nie mających nic wspólnego z samą baśnią. Ta fantazja Yerki prowadzi do tego, że niektóre ilustracje są "błędne" (jak choćby tak gdzie Gerda i Kay siedzą razem przy oknie) ale ich wieloznaczność i efektowność na pewno rekompensują to z naddatkiem :-).
OdpowiedzUsuńMarlow, dla mnie to nie jest takie oczywiste po jednej czy dwóch ilustracjach Szancera:) Nie chodziło mi też o same odwołania, a raczej o to, że zadziałała tu jego wyobraźnia. A co masz na myśli pisząc, że ilustracje są błędne?
UsuńPisałem o ilustracjach Yerko a nie Szancera jako wieloznacznych i wychodzących poza tekst baśni. Szancer ściśle trzymał się tekstu z tego co pamiętam. Jeśli chodzi o "błędy" - to nie mam teraz dostępu do książki ale na przykład na ilustracji, na której dzieci siedzą na stołkach barowych :-) przytykają miedziaki do tego samego okna podczas gdy z tekstu wyraźnie wynika, że robiły to po to by zobaczyć siebie bo każde z nich siedziało we własnym domu, pomijam już fakt, że to były biedne dzieci co trudno poznać patrząc na wnętrze poddasza namalowanego przez Yerko :-).
UsuńJa również pisałam o ilustracjach Yerki:) Chodziło mi o to, że wieloznaczność tego ilustratora nie jest taka oczywista po przysłowiowym trzymaniu się w ryzach Szancera:) Osobiście, wolę, kiedy ilustrator dodaje coś od siebie. A jeśli chodzi o ilustrację, o której wspomniałeś, to nie widzę tam nic błędnego. Tekst rozumiem w ten sposób, że dzieci przytykają miedziaki do szyb, ale robią to w jednym oknie. Nie może być inaczej, skoro właśnie wtedy razem prowadzą rozmowy z babką. Gdyby przebywały w innych pomieszczeniach ta rozmowa nie byłaby możliwa. Tak ja to przynajmniej rozumiem, ale oczywiście to tylko moje zdanie. A może to ja sobie dopowiadam:):):)
UsuńAle wiesz, stołki barowe rzeczywiście są hihiihi. W sumie to Yerko nie miał innego wyjścia, skoro okno jest umieszczone tak wysoko:)
UsuńMam zupełnie inne wrażenie - że ilustracje Yerko "eksplodują" wieloznacznością i bogactwem motywów szczególnie właśnie na tle prostych, "realistyczny" ilustracji Szancera, które zresztą też mi się podobają :-).
UsuńNie wiem jakie masz tłumaczenie - moje to Stefanii Beylin i Stefana Sawickiego i wynika z niego, że dzieci robiły dziurki w zamrożonych oknach by patrzeć na siebie a raczej nie da się patrzeć na siebie przez okno siedząc po tej samej jego stronie :-). Opowieść babci to kolejna scena, z miedziakami nie związana.
Marlow, chyba się nie zrozumieliśmy:) Ja również uważam, że ilustracje Yerki "eksplodują" wieloznacznością o czym właśnie pisałam wcześniej. Czepiłam się tylko twojego słowa, że ta wieloznaczność jest oczywista:)
UsuńMam tłumaczenie Franciszka Mirandoli i dalej obstaję przy swoim:)
Aż poszukałem tego fragmentu Mirandoli ale nie ma w nim żadnej "nowej jakości" w stosunku do Beylin :-) - "W zimie kończyła się ta przyjemność, okna były często zupełnie zamarznięte; ale wtedy dzieci ogrzewały przy piecu miedziaki i przykładały je do zamarzniętych szyb, tak że robiła się świetna dziurka do patrzenia, taka okrągła, okrągła; przez tę dziurkę patrzało kochane, miłe oko, przy każdym oknie jedno; (...)". Przy każdym oknie jedno :-) ale oczywiście dalej możesz obstawać przy swoim :-).
UsuńCo do wieloznaczności - oczywiście, że jest, co potwierdzają zresztą wybrane przez Ciebie ilustracje :-) może różne w różnym stopniu ale niektóre aż "tną po oczach" wyrazistością skojarzeń.
Heh :) Ta Wasza dyskusja jeszcze bardziej mnie zachęca do sięgnięcia po to wydanie niż same ilustracje :) Sama chcę zobaczyć jak treść ma się do ilustracji i... co tak tnie po oczach :)
UsuńP.S. Piszę, że to książka dla dzieci w wieku szkolnym, bo jest przerabiana chyba w drugiej klasie.
Ilustracje świetne, na pewno nie będziesz żałować - już na tych, które pokazała Julia widać co nieco :-), np. ta z wroną nawiązuje do Szalonego Kapelusznika z Alicji w Krainie Czarów, ta z saniami Królowej Śniegu do zimowych pejzaży Breugel'a a ta z księciem i księżniczką wykorzystuje motywy z Holbein'a etc., etc., etc. :-)
UsuńJestem urzeczona wydaniem tej książki i mam nadzieję, że będę miała okazję nabyć ją na własność tym bardziej, że uwielbiam baśnie Andersena.
OdpowiedzUsuńCyrysiu, warto! Na żywo są jeszcze piękniejsze:)
UsuńPrawdziwa perełka wydawnicza. Oby więcej takich!
OdpowiedzUsuńZgadzam się, cieszę się, że książka gości na półce w naszej biblioteczce:)
UsuńOj,no cudo po prostu. Na kolejne święta będzie prezent.
OdpowiedzUsuńO tak, na święta klimatem pasuje:)
UsuńJestem również szczęśliwa posiadaczką tego pięknego wydania "Królowej śniegu" - cudowna :)
OdpowiedzUsuńNo to jest nas dwie:):):)
UsuńBajka piękna, ale ilustracje jeszcze piękniejsze! Byłam pod wrażeniem, jak wzięłam tę książkę w ręce... Coś niesamowitego! :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Duży format też robi swoje:)
UsuńMatko, jestem pod wrażeniem tych ilustracji:)
OdpowiedzUsuńOlu ja również. Ciągle biegam po tę książkę na półkę i oglądam:)
UsuńJa również, jak chyba wszyscy, jestem pod urokiem ilustracji. Królową Śniegu czytywałyśmy z Tolą kilka lat temu...Myślę, że w takiej szacie graficznej ta baśń spodobała by się Jej jeszcze bardziej ( w końcu Tola to artystyczna duszyczka). Co prawda teraz na inne książki niż baśnie. Jednak wszystko przede mną jeszcze po raz drugi - mogę się w czytelniczą podróż do świata baśni z Kubkiem wybrać.
OdpowiedzUsuńO widzisz:) A swoją drogą, może Tola przy Kubku też zerknie, bo te ilustracje zachwycają niezależnie od wieku hihihi:)
UsuńAch, poszukam, przecież to piękne!
OdpowiedzUsuń