Ignatek szuka przyjaciela - Paweł Pawlak
Autor: Paweł Pawlak
Tytuł: Ignatek szuka przyjaciela
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 40
Oprawa: twarda
Kategoria wiekowa: 0-10
- Mamo, co to jest?
- Nie żartuj, że to książka o kościotrupach – powiedział mój syn, po czym niepewnie wziął ją do rąk. Z mieszaniną niepokoju i zaciekawienia przyglądał się Ignatkowi.
- Przeczytasz? – zapytał po chwili
- Jasne, siadaj.
…
- Dlaczego on myśli, że brzydko wygląda? Przecież wcale nie widać, że nie ma tego zęba. Widzisz? Trzeba się mocno przyjrzeć.
- No widzisz synu, mnie się też tak wydaje, ale zwykle tak jest, że sami wyolbrzymiamy często nasze wady w wyglądzie, które często dla innych są prawie niezauważalne.
-Dlaczego?
- Tak naprawdę to nie wiem. Może jesteśmy zbyt przewrażliwieni na swoim punkcie, może coś nam samym się bardzo nie podoba, może się boimy, że przez to „coś” nie będziemy lubiani.
- Za bardzo to nie rozumiem…
- Ja w sumie też nie…
- O matko! Teraz jak otworzył buzię to jednak widać dziurę! Ale wielka. Trochę śmiesznie wygląda. A mi też tak wypadną? Bo Luckowi już wypadły dwa, ale widać, że mu już wyrastają nowe. Ale ja się z niego nie śmieję. Bo on jest normalny, taki ja zawsze.
- Synku, bo jak dziecku wypada ząb, to ono samo się nie zmienia. Owszem, przez chwilę ma przerwy między zębami, zanim wyrosną te drugie stałe i może gorzej mu się zjada, ale po za tym wszystko jest tak, jak przed wypadnięciem.
-No, to dlaczego Ignatek się martwi, że nie znajdzie przyjaciela?
-Pewnie myśli, że nie dość, że jest szkieletem, którego zwykle wszyscy się boją, to jeszcze bez zęba i teraz na pewno nikt go nie polubi.
- Ja go rozumiem. Jak wy nie chcieliście mi kupić kart z inwizimalsami to ja też myślałem, że nikt mnie nie lubi. Bo wszyscy mieli i się wymieniali, a ja nie.
- Synu, to jest trochę inna sprawa, bo nie dotyczy twojego wyglądu, a tego, czy coś posiadasz. Uwierz mi, że jeżeli ktoś miałby cię lubić tylko dlatego, że masz jakiś dziwne karty, to tak naprawdę nie jest dobrym kolegą. Lubi się kogoś tak po prostu, bo fajnie się razem bawicie, dobrze wam się rozmawia, pomagacie sobie w trudnych sytuacjach, a nie za to, co mamy.
-No wiem, wiem. Czytamy dalej.
…
- A ta dziewczynka dlaczego zakopuje ząb? I w ogóle to nie wygląda jak ząb, tylko jak mała korona. I zobacz, tam, gdzie jest Ignatek jest tak ciemno, a ta dziewczynka jest na jasnym kolorze.
- Dziewczynka zakopuje ząb, bo twierdzi, że w ten sposób spełni się jej marzenie o posiadaniu przyjaciela. Ja nie znałam wcześniej tego zwyczaju, ale podoba mi się. Chyba nawet bardziej od oddawania zębów wróżce Zębuszce. Z tymi kolorami, to jest tak, że czarny oznacza krainę Ignatka. Wydaje mi się, że on może mieszka tam, gdzie ludzie, którzy już umarli. Dziewczynka mieszka na takim świecie jak my. Ale to jest moje zdanie.
- Ignatek mieszka tam, gdzie pradziadzie Zbysio i Pimpek od babci Eli? No wiesz, w krainie szczęśliwości? To może oni się znają? Ale ja myślałem, że tam jest tak jak w Akademii Pana Kleksa i że mają takie latające obłoczki, jak w Muminkach.
- Powiem ci szczerze, że każdy człowiek pewnie inaczej wyobraża sobie tę krainę. Nikt z nas mieszkających tu i teraz jeszcze tam nie był, więc tak naprawdę wszystko jest możliwe. Myślę, że pan, który napisał opowieść o Ignatku chciał, żeby dzieci zobaczyły różnicę między tymi światami. A może po prostu tak sobie to wszystko wyobraża.
…
-O, oni się chyba zakolegują! No jasne! Tak myślałem!
- Uuuu, dziwne te motyle. Nie mają oczu. Wyglądają jak ćmy. Łaaaaa ile książek. Nawet taką wielką bibliotekę tam mają? Ekstra, ja bym tam poszedł zobaczyć.
- Hurra Ignatek się śmieje!!! Znalazł przyjaciela! Wywal zęba! (skakanie po łóżku z radości)
- No i co, już się nie boisz Ignatka?
-Nieee. On jest taki fajniutki. Na początku mi się nie podobał, bo był smutny. Tu na okładce. Myślałem, że będzie płakał.
- Wiem, mi też było go żal. Na szczęście znalazł przyjaciółkę
- No. Ona też szukała na początku przyjaciela i nie widziała nawet, że Ignatek jest dobrym przyjacielem. Dobrze, że się zorientowała.
- Wiesz, na początku jak kogoś poznajemy, to nie wiemy od razu, że to będzie nasz przyjaciel. Dopiero później, jak się trochę poznamy, przeżyjemy razem różne przygody zaczynamy tak o sobie myśleć.
- Wiem, ale Ignatek od razu widać, że jest fajny!
-Mama, a tam gdzie on mieszka to my też będziemy?
-Nie wiem synku. Być może właśnie tak wygląda to miejsce? A chciałbyś?
-No, nie za bardzo.
-Dlaczego?
-Bo w tej bibliotece jest ciemno, a ja noszę okulary przecież. Nie mogę czytać w złym świetle. Sami tak mówicie…
W zasadzie nasza rozmowa podczas czytania Ignatka mogłaby wystarczyć za recenzję. Chyba dobrze obrazuje przeżycia dziecka związane z tą jakże oryginalną lekturą. Pomyślałam jednak, że ci z was, którzy nie znają kościstego Ignatka mogą mieć problem ze zrozumieniem tego, co mój syn miał na myśli. Chciałam też dodać coś od siebie.
Paweł Pawlak oddał w ręce czytelników książeczkę niełatwą, niejednoznaczną, w której bezboleśnie zderzają się ze sobą dwa światy (dwie planety, dwa jestestwa). Piszę bezboleśnie, bo z perspektywy dziecka nie ma tu pytań w stylu: Mama, a skąd ten kościotrup się wziął w naszym świecie? Przecież nie ma takich Ignatków! I dlaczego ta dziewczynka w ogóle się go nie boi? Bez zastanowienia daje się zaprowadzić do ciemnej krainy! Takie pytania raczej cisną się na usta czytającym tę książeczkę dorosłym. Mojemu Tymkowi nawet nie przyszły do głowy. Choć, na co dzień nie spotykamy motyli bez oczu i kościstych szkieletów, to nie zastanawiał się nawet przez chwilę.
Ignatek szuka przyjaciela stanowi wstęp do poruszania z dzieckiem trudnych tematów. Wszystko w zależności od tego, jak odbierzemy te kilka słów autora, okraszonych wspaniałymi ilustracjami. Ciemny świat dość specyficznego w wyglądzie Ignatka zderza się z jasnością rudej dziewczynki. Świat tego, co brzydkie i trochę przez to przerażające, skontrastowany dosadnie ze światem jasnym, tęczowym i pięknym? Być może, choć jak widać na załączonym obrazku takiego podziału moje dziecko nie rozumie. Nie wie, co to jest być brzydkim, ale za to doskonale zdaje sobie sprawę z konsekwencji bycia innym, odstającym od grupy. Walczymy z mężem o to, żeby nie dążył za wszelką cenę do zlania się z tłumem i nie chodzi tu bynajmniej o żadne wywyższanie się. Jest to trudne, co widać doskonale na przykładzie tych nieszczęsnych kart. Na szczęście Ignatek nie włożył zęba dziewczynki, tylko pozostał szczerbaty. Wspaniałe przesłanie. Dla przyjaciela nie ważne jest czy masz ząb, czy też nie. On w zasadzie nie widzi różnicy.
Kolejny bardzo ważny temat, może sprowokować dyskusję o śmierci, o tym, co się z nami dzieje, kiedy odchodzimy z tego świata. Mam wrażenie, że dzięki Ignatkowi troszkę oswoiliśmy to miejsce, a przynajmniej mamy jakiś punkt zaczepienia. To nie jest wprawdzie wyobrażenie o błękitnym niebie i zielonej, soczystej trawie, ale ta biblioteka sprawiła, że nie jest już tak obco.
Jak widzicie, dyskusji może wyniknąć wiele i niech was nie zwiedzie mała objętość książeczki. Autor w kilku słowach prowokuje, daje dobry start i piękne obrazy. To w zasadzie najważniejsze, ale reszta należy do nas – rodziców. Czy czarne i białe się połączy? Czy zleje się, wymiesza tworząc interesujący kolaż, a może jednak powstanie dosadny kontrast? U nas granica pozostała, ale jednak została oswojona, nie jest już taka ostra, tajemnicza i straszna. I pamiętajcie! Wypadające zęby nie zmieniają człowieka:)
Cudowna książeczka, którą można odczytać na wiele sposobów. Daje obraz niecodziennym, trudnym do poruszania z dzieckiem sprawom. A obrazy te są po prostu piękne. Niczym wycinanki z kartonu i kolorowego papieru tu i ówdzie niedokładnie wycięte przez niewprawne rączki dziecka. Przyjaźń, śmierć, życie, piękno i brzydota no i wypadające zęby rzecz jasna. Tyle spraw nam udało się obgadać dzięki Ignatkowi, ale myślę, że to jeszcze nie wszystko. Jestem niezwykle ciekawa, jak u was wyglądało czytanie tej książeczki. Czy wpadliście jeszcze na inne pomysły jej interpretowania?
Za książeczkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia
Nie znam jeszcze tej książeczki. Ale widzę, że to już wyższy stopień wtajemniczenia małego czytelnika...
OdpowiedzUsuńOlu, zależy jak go czytać. Można po prostu, bez zagłębiania i doszukiwania się głębszych sensów i to jest wersja dobra dla najmłodszych. Z czasem można rozwinąć skrzydła :)
UsuńOooo, widzę, że Ignatek też i u Was zamieszkał :) fajnie! Książka jest bardzo sympatyczna, tylko szkoda, że nie ma tak mało tekstu, przez co samo jej czytanie, bez oglądania nie ma sensu! Rysunki uzupełniają tekst, przez co nasze wieczorne czytanie, to ostatnio też pokaz obrazków ;)
OdpowiedzUsuńMonika, widziałam, że u was też Ignatek był na tapecie, ale dopiero teraz mogę spokojnie zajrzeć. Mam taką manię, że zanim nie napiszę swojego tekstu nie czytam innych, bo boję się, że się zasugeruję:)
UsuńI następna fajna propozycja. Przez Ciebie pojdę z torbami;) z tematyką jeszcze muszę poczekać bo Jagoda za mała ale robię listę na zapas;) chciałabym mieć je wszystkie co jedna to lepsza;)
OdpowiedzUsuńP.s. dzięki za ciekawego bloga. Lubię tu zaglądać, już nadrobiłam posty z archiwum i z niecierpliwością czekam na następne;) pozdrawiam
Aguśka, to najpiękniejsze słowa, jakie mogłaś napisać. Ludzie się wykruszają, czasem się zastanawiam czy ktoś jeszcze czyta te nasze wypociny, a tu masz... taka wiadomość. Jest mi bardzo, bardzo miło i buzia mi się śmieje. Wiem, że zaglądasz, bo ostatnio próbowałam cię odnaleźć, żeby coś napisać, ale chyba nie masz konta na google? Pozdrawiam ciepło
UsuńNie prowadze bloga jesli o to chodzi;) szczerze mowiac nie jestem dobra w te klocki: konta, google itp ja jestem staroswiecki mol ksiazkowy;) co bardzo mi sie podoba na Twoim blogu to to ze odpisujesz na komentarze, wiec kazdy czytelnik czuje sie wyrozniony. Wszyscy prosza na swoich blogach o slad... ale skoro nie odpisuja to po co sie wysilac;)
UsuńAguska, tym bardziej mi miło :) Z odpisywaniem to różnie bywa. Czasem z dużym opóźnieniem, ale jednak staram się zawsze dać znak, że przeczytałam i jestem wdzięczna za odzew na posty. Sama nie lubię, kiedy moje komentarze pozostają bez echa :)
UsuńMam ochotę na Ignatka :) z wielu różnych powodów. niesamowita recenzja - ten pełen ciekawości, spostrzegawczy, głeboki wgląd Synka w świat książki, te wszystkie pytania... Tak, po tym tylko wstępie od razu bym kupiła :)
OdpowiedzUsuńJustyna, dziękuję:) Nie zawsze Tymek się tak angażuje, ale czasem książeczka bardzo mocno na niego działa i wtedy robi się bardzo ciekawski. Próbuję zapisywać te jego wywody i potem urywki zamieszczam tutaj :)
Usuńja też zapisuję różne teksty córki, bo za chwilę się nie pamięta :)
UsuńWidzę że w środku rewelacyjna - a i sam Ignatek mnie zainteresował :)
OdpowiedzUsuńMelu dla nas tak:) Sama się nie spodziewałam takiej reakcji Tymka
UsuńŻałuję, że moje dzieciaki już takie duże, bo miałabym pretekst, aby ją kupić dla... siebie. :)
OdpowiedzUsuń