Przygody detektywa Blomkvista - Astrid Lindgren

Autor: Astrid Lindgren
Tytuł: Przygody detektywa Blomkvista
Przekład: Maria Olszańska, Anna Węgleńska, Irena Szuch-Wyszomirska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 526
Kategoria wiekowa: 10+


Po Przygody detektywa Blomkvista sięgnęłam z sentymentu, ciekawości i oczywiście ze względu na Tymka.  Jako dziecko przeczytałam tylko część pierwszą Detektyw Blomkvist i pamiętałam jedynie  scenę, kiedy to trójka przyjaciół została zamknięta w ciemnych ruinach przez złodziei. Wtedy ta historia zrobiła na mnie ogromne wrażenie i na pewno miałam gęsią skórkę. Teraz oczywiście się nie bałam, ale z przyjemnością poznałam jeszcze raz członków grupy Białej Róży: Kallego, Ewę-Lottę i Andersa oraz ich odwiecznych wrogów -  Czerwone Róże.


Dzieciaki mieszkają w sennym miasteczku Lillköping, gdzie nie dzieje się nic ciekawego.


Czy jest gdzieś na świecie miejsce bardziej senne, spokojne i pozbawione sensacyjnych wydarzeń niż to miasteczko? – pomyślała pani Lisander… (s. 218)


Wielu mieszkańców pewnie było z tego faktu zadowolonych, ale nie Kalle Blomkvist, który marzy o rozwiązywaniu prawdziwych zagadek kryminalnych. I kiedy już powoli zaczyna tracić nadzieję, zdarza się cud. Do miasteczka przybywa wujek Ewy-Lotty, który od początku wzbudza podejrzenia słynnego detektywa Blomkvista.  Dzieciaki początkowo nieświadome czyhającego niebezpieczeństwa, ochoczo angażują się w rozwiązanie zagadki, a kiedy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji… jest już za późno.


Nowe, zbiorowe wydanie z NK zawiera trzy książki: Detektyw Blomkvist, Detektyw Blomkvist żyje niebezpiecznie i Detektyw Blomkvist i Rasmus, rycerz Białej Róży.  Całość pięćset dwadzieścia sześć stron. Cegła, którą połknęłam w dwa wieczory. Kiedy w domu zapadała cisza, ja sadowiłam się pod kocem i odpływałam w świat dziecięcych przygód, które chyba najwspanialej potrafiła opisywać właśnie Astrid Lindgren. Z jednej strony trzymające w napięciu (te w drugiej i trzeciej części szczególnie) zagadki kryminalne, walka między rycerzami Białych i Czerwonych Róż, z drugiej wielka przyjaźń, lojalność, wzajemna pomoc niezależnie od grożącego niebezpieczeństwa. Chyba właśnie ta przyjaźń wzruszyła mnie najbardziej. To jeszcze dzieci, a znały doskonale kodeks rycerski, którego świętością było przestrzegać. Przeciwne grupy, które na co dzień walczyły między sobą  umilając sobie w ten sposób życie w mało ekscytującym miasteczku, w sytuacji zagrożenia bez zbędnych słów trzymają sztamę, walcząc zjednoczeni o prawdę. No i to względnie beztroskie dzieciństwo, kiedy można biegać boso po kładce, zajadając się świeżo upieczonymi przez tatę Ewy-Lotty bułeczkami. Kiedy to najważniejszym problemem staje się ukrycie Stormumrika przed przeciwną drużyną. Coś pięknego. Oczywiście nie licząc momentów, kiedy w Lillköping grasują złodzieje, mordercy i porywacze. Wtedy trzeba porzucić dzieciństwo i dorosnąć w jednej chwili. To nie jest proste, o czym przekonała się trójka przyjaciół.


Tak, tak, wesołe zabawy dzieciństwa! Wesołe, niewinne zabawy dzieciństwa, tak, tak!(s.168)


Na szczęście dzieci posiadają niebywałą zdolność wypierania złych wydarzeń lub bagatelizowania ich. Dzięki temu Białe i Czerwone Róże po mrożących krew w żyłach opresjach, szybko wracają do porządku dziennego, nigdy do końca nie tracąc młodzieńczego optymizmu i radości z życia. Oj całe szczęście, że ich rodzice prawie za każdym razem spali smacznie, nieświadomi tego, że ich dzieci zwalczają przestępczość w miasteczku, narażając swoje życie i zdrowie.


Biedni, nieświadomi niczego rodzice Białych i Czerwonych Róż spali spokojnie w łóżkach. Nikt nie spytał ich o zdanie, co do nocnych ćwiczeń… (s. 364)


Mimo iż zagadki kryminalne nie stanowiły dla mnie łamigłówek, to muszę przyznać, że bawiłam się świetnie i nie nadążałam z przewracaniem kartek. Rzadko mi się zdarza przesiedzieć pół nocy z książką dla dzieci/młodzieży w rękach.


Autorka nauczyła się wiele pracując u docenta kryminologii, a całą zdobytą wiedzę oddała Kallemu, który z zadziwiającą dokładnością i wprawą zbiera i bada dowody, rysopisy podejrzanych i odciski palców. Nie straci zimnej krwi nawet wtedy, kiedy przyjdzie mu zmierzyć się z okrutnym morderstwem w części drugiej i porwaniem małego Rasmusa i jego ojca naukowca w części trzeciej.


Cała cudna Astrid Lindgren. Opisuje piękne dzieciństwo, ale nie używa zbędnego lukru. Nie ukrywa tego, że świat, zwykle tak piękny, potrafi być zły, a ludzie okrutni i bezlitośni. Autorka zawsze rozśmiesza, wręcz rozczula, ale kiwa też palcem do dziecka, mówiąc: Uważaj! I chyba za to kochają ją dzieci od tylu pokoleń. Mój Tymek jest na etapie Dzieci z ulicy Awanturników, Dzieci z Bullerbyn, Emila i Pippi Pończoszanki, które zaczytujemy regularnie od roku. Nie mogę się doczekać, kiedy sam sięgnie po Detektywa Blomkvista. Na razie postawił sobie na regale, ale widzę, że już zerka w jego stronę z ciekawością. No tak, coś mu tam wspomniałam o Białej Róży i złodziejaszkach. Teraz tylko czekam na moje ulubione: Mamo, poczytasz?


Dla fanów Astrid Lindgren mam dobrą wiadomość. W lutym, nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia ukaże się Dziennik z lat wojny 1939 – 1945. Nie mogę się doczekać.


Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Nasza Ksiegarnia

http://nk.com.pl/przygody-detektywa-blomkvista/2225/ksiazka.html#.VlJBm7-hRdg

11 komentarze:

  1. Uwielbiam twórczość Lindgren i nie wiem, jak to się stało, że nigdy nie przeczytałam tej pozycji... Chyba czas nadrobić zaległości. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia, a ja nie wiem, jak mogłam zadowolić się w dzieciństwie tylko jedną częścią. Widocznie musiało nie być w bibliotece :)

      Usuń
  2. Nie czytałam, ale namówię córkę, pożyczymy ją z biblioteki i przeczytamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Melu, to ja czekam na wasze wrażenia i daj znać czy córci się podobało :)

      Usuń
  3. byłam ciekawa Twojej opinii
    widzę, że mamy podobne wrażenia, wspomnienia z lektury (2-3 wieczory "wyjęte z życiorysu" :P) i plan podsunięcia książki synom za kilka lat - czyżby magia Astrid?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kiedy przeczytałam twój tekst do końca, też pomyślałam, że podobnie go odebrałyśmy. To zdecydowanie magia Astrid. Po Blomkviście jeszcze bardziej nie mogę się doczekać Listów, które ukażą się w lutym. Przeczytałam "Przygody Astrid. Zanim została Astrid Lindgreen", "Od Astrid do Lindgreen" i mój apetyt rośnie :)

      Usuń
  4. Przepięknie wydana książka! Właśnie czytam jej biografię, podróżujemy po podobnych tematach:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy muszę dodawać, że zapowiedź ukazania się jej Dzienników jest świetną wiadomością? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta seria jest przeze mnie bezkrytycznie przyjmowana na domu. Kilka lat temu lektura akurat zbiegła się z wakacjami. Najstarsza córka wsiąkłam w kolejne części, podwórko zmieniało się w Prerię, a ona sama przybierała porę Ewy Lotty. Potem poszło w dół. Nawet samiec modliszek ( hodowaliśmy swego czasu) nazywał się Anders ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta seria jest przeze mnie bezkrytycznie przyjmowana na domu. Kilka lat temu lektura akurat zbiegła się z wakacjami. Najstarsza córka wsiąkłam w kolejne części, podwórko zmieniało się w Prerię, a ona sama przybierała porę Ewy Lotty. Potem poszło w dół. Nawet samiec modliszek ( hodowaliśmy swego czasu) nazywał się Anders ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad