Detektywi z tajemniczej 5. Zagadka zaginionej kamei




Autor: Marta Guzowska
Ilustracje: Agata Raczyńska
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 144
Oprawa: miękka
Kategoria wiekowa: 6+


Po niekończącym się szale na książki o małych detektywach ze Skandynawii (Biuro detektywistyczne Lassego i Mai), Tymek dosyć łaskawym okiem zaczął spoglądać na inne książki w gatunku.  Kiedy więc pewnego wieczoru podsunęłam mu Detektywów z tajemniczej 5, z zainteresowaniem przekartkował powieść i ochoczo zgodził się przeczytać. Co wyniknęło z tej lektury? Czy Marta Guzowska, która do tej pory znana była z kryminałów dla dorosłych sprostała oczekiwaniom ośmiolatka?

Piotrek i jego młodsza siostra Jaga właśnie wyszli z domu, aby mama w spokoju mogła pisać doktorat. Tuż przy windzie chłopiec spostrzega swoją nową koleżankę z klasy – Ankę. Od słowa do słowa szybko okazuje się, że fajnie im się razem rozmawia i dziewczyna wprasza się do babci Piotrka i Jadzi, którą tamci właśnie idą odwiedzić. Piotrek nie ma oporów, żeby zaprosić bądź co bądź obcą osobę, gdyż wie, że jego babcia uwielbia gości.



Niestety od progu orientują się, że babcia ma solidne zmartwienie. Okazuje się, że ktoś ukradł jej cenną kameę księżnej z wyrzeźbioną głową króla Augusta Poniatowskiego. Babcia nie wezwała jednak policji. Jest jej głupio, bo tak naprawdę jest pewna, że kamea zniknęła, chociaż ona sama nie wychodziła z domu. Piotr i Ania od razu zaczynają snuć domysły, podpytywać i sprawdzać ślady. Jest im żal babci, ale jednocześnie mają wielką ochotę zabawić się w prawdziwych detektywów i rozwiązać sprawę zaginionej broszki.



Już po chwili dowiadują się, że owszem babcia nie wychodziła, ale za to ją odwiedziły trzy osoby. Trzech potencjalnych złodziei. Zaprzyjaźniona sąsiadka pani Hela, roztargniony listonosz oraz serwisant, który miał naprawić dekoder. Czy to któreś z nich ukradło pamiątkowy prezent od dziadka? Czytelnik przekonuje się podążając za tropem młodych detektywów, którzy nie wychodząc z mieszkania babci prowadzą całkiem poważne śledztwo. Za pomocą lupy skutecznie szukają śladów, wpadają na tropy i umiejętnie łączą fakty.

Autorka zaprosiła czytelników do interaktywnej zabawy i pozwala im się poczuć prawdziwymi Sherlockami. Po każdym rozdziale zamieściła kilka pytań, które mają pomóc w rozwiązaniu zagadki. Aby dobrze odpowiedzieć trzeba czytać z uwagą, ale i mieć dobrą intuicję. Wprawdzie odpowiedzi znaleźć można już w kolejnym rozdziale, ale to wcale nie zmniejszyło frajdy mojego syna. Widziałam radość i podekscytowanie. Czuł się ważny, bo nie był tylko czytelnikiem, a detektywem, który razem z bohaterami książki tropił złodzieja.  Wiele podpowiedzi i wskazówek od autorki sprawiło, że rozwiązanie zagadki nie było dla niego jakieś skomplikowane, ale początkowo zupełnie nie wiedział, na kogo postawić.



Z reakcji syna wnioskuję, że książka spodoba się dzieciakom. Jeśli chodzi o dorosłych może być różnie. Mnie osobiście książka… nieco znudziła. Sam pomysł na fabułę uważam za bardzo ciekawy i trafiający do młodego czytelnika. Natomiast autorka przesadziła trochę z kilkukrotnym podsumowywaniem dotychczasowych postępów w śledztwie i powtarzaniem już dobrze znanych faktów.  Nie wiem, czy to przez wzgląd na młodsze dzieci, czy też chciała w ten sposób przedłużyć napięcie. A może powód był jeszcze inny? Ja czułam lekkie rozdrażnienie i miałam ochotę pominąć kolejne podsumowania. 




To w zasadzie jedyna rzecz, do której muszę się doczepić. Podoba mi się, że autorka angażuje czytelnika w śledztwo, że wykorzystując postać młodszej siostry Piotrka tłumaczy dzieciom znaczenie trudniejszych słów. Cenne są również wplecione elementy wiedzy o historii sztuki.  Powieść czyta się ekspresowo i gdyby nie liczne podsumowania połknęlibyśmy ją w jeden wieczór.  Całej naszej rodzince przypadły do gustu ilustracje Agaty Raczyńskiej, biało-czarne z elementami żółci, które na myśl przywodzą mi minimalistyczną kreskę z dawnych lat.

Młodzi detektywi na pewno wrócą w kolejnej książce autorki, która już jest w przygotowaniu i będzie nosiła tytuł Zagadka grobu wampira.

2 komentarze:

  1. Ach, już wiesz, że mamy inne zdania w kwestii wrażeń dorosłych ;) ale to jest właśnie fajne, że każdy odbiera książkę inaczej. Cieszę się, że T. książka też się podobała. Nie wiem, jak on, ale M. czeka na kolejne części (choć na Biuro Detektywistyczne też).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, T. czeka na kolejną część. A jeśli M. lubi takie detektywistyczne książki, to podeślę wam "Magiczne kino" Joanny Kmieć. Właśnie przeczytaliśmy i T. zachwycony. W tym tygodniu napiszę o niej na blogu. Potem mogę wam podesłać:)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad