KĄDZIEL - MARIA RODZIEWICZÓWNA


MARIA RODZIEWICZÓWNA – „KLASYK ZŁEJ POPULARNOŚCI”

Twórczość M. Rodziewiczówny nie cieszyła się dobrą opinią wśród krytyków. Zarzucano jej  niedbałość o poziom artystyczny, gdyż pisała dużo w celach zarobkowych. Pisanie ciągle według tych samych schematów, efektów. Nie zniechęciło to jednak do niej zwykłych czytelników, których pisarka zjednała sobie na wiele lat.
Rodziewiczówna, pisarka o na wpół amatorskiej kulturze literackiej, przeświadczona o prymacie dydaktycznych zadań literatury, zwracająca się do szerokich kół odbiorców – umiała je sobie zdobyć na wiele dziesięcioleci. Uatrakcyjniła ona aktualną tendencję przy pomocy galerii postaci o wyraźnie obrysowanym konturze charakteru, prostych lecz niezawodnych efektów wzruszeniowych i sensacyjnego ukształtowania fabuły. Dzięki temu utwory jej, osadzone we współczesnych realiach, nabierały zarazem pewnych cech baśniowości i doskonale zaspokajały zarówno identyfikacyjne, jak i kompensacyjne potrzeby odbiorców*
Widać dało to efekt, bo w ankiecie przeprowadzonej w wypożyczalniach krakowskich w r. 1931 powieści Rodziewiczówny zajęły miejsce piąte, co było ogromnym sukcesem (dla porównania: powieści Prusa zajęły miejsce czternaste, a Sienkiewicza – dwudzieste pierwsze.

W swojej twórczości Rodziewiczówna podejmowała tematy bardzo różnorodne, od losu zesłańców syberyjskich, poprzez kosmopolityzm arystokracji, ciemnotę wsi, emancypację kobiet. Podejmowała się także pisaniu o kwestii robotniczej, kryzysów duchowych i ideałów artystycznych młodego pokolenia itd.
Przyznam, że z całej plejady typowo pozytywistycznych założeń oczywiście najbardziej zainteresował mnie temat emancypacji kobiet. Dlatego kiedy dzięki uprzejmości wydawnictwa MG nadarzyła się okazja przeczytania powieści Kądziel, nie wahałam się ani chwili. Do tej pory niewiele mogłam przeczytać o tej powieści, nie było o niej nawet wzmianki w moim podręczniku akademickim (czyżby ze względu na śmiałą tematykę kobiecą?) Zaciekawił mnie również fakt, że powieść zawiera wątki autobiograficzne pisarki. Nie ukrywam, że przy okazji obowiązkowej lektury Dewajtis na studiach poszperałam nieco w bibliotece i Internecie w poszukiwaniu informacji o Rodziewiczównie. Nie było tego zbyt wiele. Kilka suchych faktów i jakże interesujące dywagacje, na temat wspólnego życia autorki z Heleną Weychert i Jadwigą Skirmunttówną. Ciekawość budzi też ekstrawagancki, jak na tamte czasy wygląd pisarki: ostrzyżone na krótko włosy, męski strój, mocna budowa:

Bohaterka powieści Kądziel, Pani Taida Skarszewska, niezmiernie przypominająca postać samej pisarki, to osoba o bardzo silnym „męskim” charakterze. Owdowiała mając dwadzieścia trzy lata. Po śmierci męża musiała sama zająć się wychowaniem dwóch synów, spłacić długi męża i utrzymać gospodarstwo.  Maria Rodziewiczówna także przez wiele lat samodzielnie zarządzała dużym majątkiem na Kresach.
Kądziel to niezwykła opowieść o losach kobiet, żyjących w ciężkich czasach, kiedy emancypacja dopiero kiełkowała. Rodziewiczówna często poruszała temat kobiet, które przez uczestnictwo mężczyzn w powstaniach i zsyłki musiały brać sprawy w swoje ręce. Między innymi ten fakt przyczynił się do umocnienia pozycji kobiet w społeczeństwie, które musiały przejąć także czysto męskie obowiązki.  Z tymi akurat pani Taida radzi sobie świetnie. Pilnuje bydła, pracuje na roli, przerzuca gnój. Do prac typowo kobiecych ma do pomocy ciocię Dysię, cichą, niepozorną, bardzo pracowitą i uczynną. Dla synów Kazia i Włodzia te dwie kobiety są jak matka i ojciec. Pani Taida rządząca twardą ręką, wyznacza chłopakom jasne cele, jest szorstka, lecz jednocześnie uczciwa i sprawiedliwa. Ciocia Dysia zaś, niezwykle uczuciowa, pozwala im na zwierzenia, jest także często rozjemcą w sporach synów z matką.
Autorka w niezwykle zabawny sposób niejako rozprawiła się z całą plejadą żeńskich charakterów, przy wyborze pani do pomocy, kiedy to po śmierci cioci Dysi i wyjeździe synów do szkół, musiała znaleźć kogoś, kto przejąłby część obowiązków. Prześmiewa się z panien, które są przekonane, że życie na wsi, to tylko kontemplacja przyrody. Nie stroni też od krytyki maniakalnej dewocji, która trwa tylko do momentu znalezienia partnera życiowego (postać Klary). Jednak najwięcej miejsca poświęciła źle rozumianej emancypacji kobiet. Przedstawiając postać Stasi, przyjaciółki, a potem żony Kazia, dzięki której pani Taida rozwiewa dylematy ówczesnych kobiet, czy lepiej wyjść za mąż, mieć dzieci i zajmować się domem, czy jednak wybrać życie w samotności, realizując się zawodowo. Otóż trzeba znaleźć złoty środek. Można żyć w związku partnerskim, z podziałem obowiązków, i pogodzić życie rodzinne z karierą, może nie tak spektakularną, ale dającą spełnienie i satysfakcję.
Kądziel, to niezwykle ciekawa, wciągająca powieść o trudach i dążeniach kobiet, żyjących w ciężkich czasach, kiedy płeć piękna dopiero powoli przestawała być tylko puchem marnym.
Jest w tej książce, także, wpleciona jakby od niechcenia, opowieść o solidarności kobiecej. W niej właśnie dostrzega Autorka szansę na przyszłość. We wzajemnym wspieraniu się, mimo różnic w poglądach. Jej słowa nie straciły aktualności do dziś**
Książkę przeczytałam jednym tchem i już z niecierpliwością czekam na kolejne wieczory przy powieściach Rodziewiczówny. Mam też nadzieję, że ktoś pokusi się o napisanie i wydanie ciekawej biografii tej fascynującej osoby.

*H. Markiewicz, Pozytywizm, Warszawa 1980
** Nota wydawcy

Tytuł: Kądziel
Autor: Maria Rodziewiczówna
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2012 (wydanie pierwsze 1898)

Za możliwość przeczytanie książki serdecznie dziękuję wydawnictwu MG


9 komentarze:

  1. A ja z dużą przyjemnością dzięki Twojemu postowi przypomniałam sobie Marię Rodziewiczówną, które kilka powieści znam. "Dewajtis" to była moja ukochana książka , zawsze ją czytałam gdy byłam chora i przeczytałam ją nie wiem ile razy.Oczywiście mam ją ,jak również "Czahary i "Strasznego dziadunia". Czytałam również "Pożary i zgliszcza" i oczywiście "Wrzos". A także "Między ustami a brzegiem pucharu" ."Kądzieli " nie znam i muszę to zmienić.Chętnie jeszcze wrócę do jednej z ulubionych pisarek mojej młodości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo:) Ja mogę porównać "Kądziel" jedynie z "Dewajtis" i przyznam, że ta pierwsza pozycja podobała mi się dużo bardziej. Pozdrawiam

      Usuń
  2. przyznać się muszę, że niezbyt interesuje mnie twórczość tej autorki jak i ona sama; nigdy nie sięgnęłam po żadną z jej książek
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko jeśli kiedyś się zdecydujesz, zacznij właśnie od tej powieści:)

      Usuń
  3. Nie, ten rodzaj prozy zupełnie do mnie nie przemawia. Wydaje mi się dość tendencyjny i raczej nie dam się przekonać. Trudno, Rodziewiczówna pozostanie dla mnie nieodkrytą kartą:(
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo pachnie hasłami pozytywizmu, ale kiedy ten fakt wyrzucisz z pamięci, pozostaje świetna lektura:):) Pozdrawiam

      Usuń
  4. Jakoś niezbyt jestem zainteresowana ksiażką, raczej sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rodziewiczówna? Uwielbiam. :) To autorka, która w sposób perfekcyjnie prosty potrafiła komentować rzeczywistość. Perełki, niby mimochodem wplecione w tekst ("Każdy świat jest piękny lub nędzny, to zależy od ludzi", albo "Pszczoła z tej samej trawy czyni miód, z której bydlę potrafi uczynić tylko nawóz", czy "...nazywamy się chrześcijanami, klepiemy pacierze, a tyle w nas z Chrystusa, ile w tym papierowym obrazku") sprawiają, że chce się zatrzymać na chwilę i wsłuchać w siebie.
    Moje ulubione tytuły Pani Rodziewiczówny to zdecydowanie przezabawne "Czahary" :) , bajkowy "Dewajtis", uduchowiona "Atma" oraz wzruszające i pełne miłości do swego kraju "Byli i będą".
    Pozdrawiam ciepło
    alistalka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten komentarz! Nie rozumiem tej niechęci ludzi do Rodziewiczówny:) Ja również lubię od czasu przypomnieć sobie "Dewajtis" czy sięgnąć po coś, czego jeszcze nigdy nie czytałam. I zdecydowanie również się wtedy zatrzymuję... :) Pozdrawiam ciepło

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad