Chce mi się kupę, a za chwilę idę do przedszkola




Po dłuuugiej feriowej przerwie przybywam do was z dwoma nowościami dla maluchów od Naszej Księgarni. Postanowiłam napisać o nich w jednym poście, ponieważ obie książeczki poruszają tematy wielkich kroków milowych w życiu małego dziecka.  Bo czyż załatwianie się do „dorosłej” muszli nie jest wielkim wyczynem? A co dopiero pierwsze dni w przedszkolu? Tak, każdy z was przyzna, że i dzieciom i rodzicom te dwie sprawy potrafią przysporzyć wiele stresów…

Pamiętam dobrze złośliwy uśmieszek mojego syna, który po długich minutach spędzonych na nocniczku, biegł do kącika przy ścianie i tam najzwyczajniej w świecie robił siku… Na początku to było śmiesznie, ale oczywiście do czasu. Poskutkowała nakładka na muszlę i strach przed wielką dziurą został zażegnany. Z opowiadań rodziny i znajomych wiem, że nie zawsze idzie tak gładko. Wie o tym też Guido van Genechten, belgijski pisarz i ilustrator, który temat kupy „przerabiał” już w kilku książeczkach. Wprawdzie to moje pierwsze spotkanie z jego twórczością, ale czytałam wiele tekstów w sieci. Wiem, że nie wszyscy rodzice lubią czytać swoim pociechom o kupkach, sikach itp. Ja nie mam z tym problemów, a może się po prostu przyzwyczaiłam, bo fascynacja tymi tematami, a szczególnie słownictwem wraca dzieciom w wieku wczesnoszkolnym. Pierwszą lekturę książeczki Chce mi się kupę zaliczyłam więc razem z synem:). Uśmiał się przy tym, trochę pokręcił głową z miną ważniaka, że niby, co to takiego, wielkie mi rzeczy załatwić się na muszlę! A właśnie, że wielkie mi rzeczy! Wie o tym każdy maluch, któremu próbuje się udowodnić, że ta wielka dziura w łazience jest lepsza niż ukochany nocniczek czy też pielucha. Taki też problem ma piesek, bohater książeczki Guida van Genechtena.  Zwyczajnie zachciało mu się kupę i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że jego nocniczek zajęła młodsza siostra. Piesek biega coraz szybciej w poszukiwaniu wolnego nocniczka, ale nic z tego. Na jednym siedzi zebra, na drugim żyrafa, a na kolejnym myszka. Słonik zniszczył aż dwa nocniki przysiadając na nich swoją wielką pupą. A tymczasem piesek nie może już dłużej czekać i biegnie po raz pierwszy do dużej toalety. Jest trochę onieśmielony, może nawet przeraża go dziura w muszli, ale przecież nie ma już wyjścia. Po wszystkim okazuje się, że to nic trudnego. Z przyjemnością oddaje więc swój nocniczek młodszej siostrze…



Autor: Guido van Genechten
Tłumaczenie: Katarzyna Piętka
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 32
Kategoria wiekowa: 0+

To bardzo prosta historia z niewielką ilością słów, która może mieć duże znaczenie dla dziecka. Czasem bowiem wystarczy przypadek, tak jak u pieska, a czasem potrzeba wzoru i przeświadczenia, że inne dzieci też tak robią i nie jest to wcale takie trudne. Myślę, że często zupełnie niepotrzebnie zmuszamy nasze maluchy, ignorując ich strach, który nam wydaje się irracjonalny. Nam może tak, ale my swobodnie mieścimy się na sedesie i nie musimy się bać, że wpadniemy pupą do dziury, a potem rurami do kanału. Może więc warto usiąść pod ciepłym kocykiem, przytulić malucha i przeczytać razem książeczkę o piesku, który już spróbował i jest o krok dalej?  Kolorowe i bardzo ciepłe ilustracje naprawdę do tego zachęcają.  Na pewno będziecie się przy tym dobrze bawić. Książeczka uczy higieny i korzystanie z toalety. Piesek wie, że musi porządnie wytrzeć pupę papierem, a potem umyć ręce. Opanował już tę ważną umiejętność. Teraz kolej na ciebie mały czytelniku.










Druga książeczka, o której dziś napiszę to idealna propozycja dla dzieci i rodziców, które wkrótce po raz pierwszy przekroczą próg przedszkola. Podobnie jak Feluś, który ma trzy lata i jest bohaterem tej kartonówki. Oj przepraszam! Zapomniałabym. Jest jeszcze jeden bohater o imieniu Gucio. To przytulanka chłopca, którą oczywiście zabiera ze sobą do przedszkola, aby mieć obok siebie coś znajomego, kochanego i cieplutkiego. Autorka, Katarzyna Kozłowska jest absolwentką pedagogiki specjalnej i nauczycielem wychowania przedszkolnego. Stara się, na co dzień pomagać dzieciom i ich rodzicom, w bezstresowym rozpoczęciu przygody z przedszkolem.


Autor: Katarzyna Kozłowska
Ilustracje: Marianna Schoett
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 40

Na początek, kilka rad od autorki na temat tego, jak pomóc dziecku oswoić się z decyzją pójścia do przedszkola. Rodzice nie powinni dawać upustu swoim uczuciom, ponieważ dzieci je przejmują. I tak było ze mną. Czym bardziej panikowałam, tym synek był bardziej nerwowy. Pójście do przedszkola należy traktować jak miłe wydarzenie i pozwolić dziecku uczestniczyć we wszystkich przygotowaniach począwszy od skompletowania wyprawki.  Dobrze jest też dziecko oswoić z rówieśnikami, a także już wcześniej uczyć samodzielności. Nie dla pań w przedszkolu, żeby miały mniej pracy, ale dla dzieci, które przez to będą czuły się zaradne i bardziej pewne siebie.











W ten właśnie sposób postępują rodzice Felusia. W tym ważnym dniu chłopiec sam pakuje nowy plecak. Wkłada do niego ulubioną przytulankę Gucia, kapcie, fartuszek, szczoteczkę i inne potrzebne rzeczy. W szatni mama jest bardzo dumna, że Feluś potrafi sam się rozebrać i założyć kapcie. Kiedy nadchodzi moment pożegnania jest trudno. Zarówno rodzic, jak i maluch muszą być bardzo dzielni. Zwykle po krótkim czasie świeżo upieczony przedszkolak zatraca się w zabawie z nowymi kolegami i trochę zapomina o mamie.  Nie ma się zresztą co dziwić. Panie przedszkolanki mają w zanadrzu arsenał ciekawych zajęć, dzięki którym dzieci rozwijają się i uczą wielu rzeczy.  Jest czytanie książek, prace plastyczne, które później mogą podziwiać rodzice. Można wybiegać się na podwórku, gdy jest ładna pogoda, zajęcia muzyczne, gimnastyka i oczywiście WYCIECZKI. Katarzyna Kozłowska nie pominęła także momentów trudnych dla dziecka. Bo przecież maluchom zdarza się zabawić tak, że nie zdążą do toalety, czy płakać z tęsknoty za mamą. W takich chwilach przydają się właśnie Przytulanki i pomocne ramię pani. Z każdym dniem jest coraz lepiej, aż w końcu dziecko zamiast cieszyć się na widok rodzica jest oburzone, że już trzeba iść do domu.  





Oczywiście nie musi być tak jak w książeczce. Różne są przecież przedszkola i dzieci. Jedne od razu się aklimatyzują, inne będą jeszcze długo pociągać noskiem. Często dzieci nie chcą rozmawiać, ponieważ jest to dla nich zbyt trudne, albo też same nie wiedzą jak wyrazić swoje uczucia. Wtedy warto sięgnąć właśnie po takie kolorowe, pięknie zilustrowane, mądre książeczki. Dziecku łatwiej jest się otworzyć, kiedy może swoją sytuację zobaczyć w postaci bohatera książkowego. Feluś sam opowiada swoją historię i myślę, że właśnie tym może sobie zjednać niejednego malca! Jest rezolutny, ma mocny charakter, lubi sam decydować, gdzie i z kim się bawi, ale ciągle jeszcze tęskni za mamą. Najważniejsze jest jednak to, że potrafi nazwać targające nim emocje, dlatego szybko przyzwyczaja się do nowego miejsca.

Polecam waszej uwadze :)






1 komentarze:

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad