Dzięki Osieckiej nauczyłam się fizyki!



Dzięki Osieckiej w końcu nauczę się fizyki.
Tak mogłabym zatytułować ten post… i właśnie tak zrobię. Nawiązuję oczywiście do jednego z utworów w tomie Agnieszka Osiecka dzieciom, z którym to tomem spędziłam ostatnie wieczory.


Zaskoczenie wielkie, ponieważ nie spodziewałam się, że tak mnie wciągnie i tak zachwyci. Nie czytałam nigdy „dziecięcej” Osieckiej, dlatego ciekawa byłam tej księgi niezmiernie. Zajrzałam ostrożnie, z nieufnością i wpadłam jak śliwka w kompot. Absolutnie zachwyciły mnie dłuższe utwory prozatorskie, które zdecydowanie dominują w tomie, ale i te krótkie wiersze i piosenki (z dzieciństwa pamiętam tylko czytaną przed snem Kolędę myszki).








Przywitał mnie gliniany ptak Eugeniusz z duszą od żelazka. Tak, dobrze czytacie. Właśnie z żelazka. Ale to nic, bo nie takie rzeczy tu znajdziecie. U Osieckiej bohaterowie są magiczni, wyobraźnia szaleje z radości, a wszechogarniającym absurdem nikt się nie dziwi. Czy to utwory dla dzieci, czy dla dorosłych? Tytuł wskazuje jednoznacznie, ale autorka miała widać dar do łączenia pokoleń. Dziecko dostaje wspaniałe bajki, w których dziwne postaci i wydarzenia, pomieszanie świata realnego z baśniowym zupełnie go nie dziwi. Dorosły zaś może bez końca wyszukiwać smaczków, nawiązań do kultury, polityki, historii i bez obaw stwierdzić, że to literatura w sam raz dla niego. Osiecka nie przejmuje się podziałem na świat dorosłych i dzieci. A może go nie uznaje? Czyżby z premedytacją stworzyła wujka od okularów do oglądania szczególnie małych snów, a małej Agnieszce kazała wybierać między przyszłym mężem i życiem w Szwecji, a odpowiedzialnością za przygarnięte zwierzę?






Co mnie najbardziej urzekło w tej książce? Zdecydowanie umiejętność osadzania przedziwnych, absurdalnych wydarzeń, bohaterów rodem z baśni w całkowicie realnym świecie. Czytając, ma się wrażenie, że to wszystko jest całkiem naturalne. Nie ma zdziwienia diabłem pojawiającym się regularnie na lekcjach fizyki (mój ulubiony tekst Wzór na diabelski ogon) czy rozklekotanym gratem Dixie (Dixie), którym Marek i Karolina zwiedzają świat wyobraźni. Zupełnie też nie dziwi nikogo Ptakowiec (Ptakowiec), czyli samolot, którego matką była mewa.


Czym dłużej czytałam, tym większy miałam podziw dla autorki. Za jej wyobraźnię, za historie tak nowe dla mnie, nieodkryte i przede wszystkim bardzo ciekawe. Pyszna lektura pełna smaczków, odniesień, żarcików. Zabawa słowem, sytuacją. Zabawa z czytelnikiem. Realnie, absurdalnie i poetycko jednocześnie. Ubóstwiam już za samą fizykę tak pięknie i prosto objaśnioną w moim ulubionym utworze Wzór na diabelski ogon.  Teraz by się zdziwiła moja pani od fizyki, która twierdziła, że z tego przedmiotu jestem nienauczalna. No tak, ale na moich lekcjach nigdy nie panoszył się mały diabełek Belo, który wraz z pomysłowym nauczycielem tłumaczył uczniom prawa fizyki używając do tego takich oto zaklęć:


-Szurumbonda, szurumbonda,
kiloponda, kiliponda, bums.
Że też nie trafiłam na te teksty, kiedy chodziłam do liceum! Też bym podglądała Dziunię i Fizyka, latała balonem napełnianym westchnieniami i leżąc na pokładzie spacerowym statku robiłabym z wiosny lato.


Agnieszka Osiecka bawi się tekstem. Humor, absurd i głęboko osadzony realizm, miesza z poezją, fantazją, snem i tym wszystkim, co tylko rozbuchana wyobraźnia podpowiedzieć może.  Nie ma w tym wszystkim przesady, bo autorka jest świetnym, inteligentnym obserwatorem. Doskonale wie co robi, kiedy przedstawia nam glinianego ptaka z duszą od żelazka i wampiryczne marsjańskie koty próbujące porwać silnik z Ptakowca.
Dużo mogłabym pisać, ale tak naprawdę nie oddam nigdy tego, co sami musicie poczuć czytając Osiecką. Nie gwarantuję, że wszystkim się spodoba. Ponoć Osiecką, albo się kocha, albo nie znosi. Ja, tę dla dzieci zdecydowanie uwielbiam. Stawiam na półce przy łóżku. Bo będę wracać. Bo chcę śnić szczególnie małe sny i spotkać niebieskiego Eugeniusza.
Wznowienie Naszej Księgarni zasługuje na wielkie uznanie. Wszystkie utwory, które Osiecka napisała dla dzieci zilustrowała… Elżbieta Wasiuczyńska i zrobiła to po prostu fenomenalnie! To duma mieć tę książkę w swojej biblioteczce. Dla mnie zdecydowanie jedno z najlepszych wznowień tego roku zaraz obok Wandy Chotomska dzieciom. Zupełnie inna dla mnie lektura. Piękna, kolorowa, wzruszająca, bo pełna mojego dzieciństwa. Ponadpokoleniowa, bo teraz czyta ją mój syn i widzę w jego oczach ten sam zachwyt, to samo zamglone oko, gdy jego wyobraźnia krąży gdzieś razem z Leonkiem, który zieloną kredą rysuje lwa na betonie. Ilustracje Artura Gulewicza w punkt! Ciepłe, humorystyczne i przytulne.




Wanda Chotomska rozumiała dzieci. I one to czuły. Tak mi się wydaje. Ja czułam. Zastanawiałam się często czytając jej wiersze i książeczki, czy ona czasem nie potrafi czytać w dziecięcych myślach. Przeczytałam wczoraj całą tę cudowną księgę i zdania nie zmieniłam. Może W. Chotomska była czarownicą? Jedną z tych, które odczarowywała w wierszu Kochajcie czarownice? A może po prostu nie zapomniała jak to jest być dzieckiem.
Z wielką chęcią wróciłam do ukochanych utworów z dzieciństwa, które teraz chyba smakują mi jeszcze bardziej. Niezwykła wrażliwość na dziecięcą krzywdę, miłość do zwierząt, wyobraźnia bez granic, zmysł obserwacji i humor wyzierają z każdego najkrótszego zdania.







W zbiorowym tomie znajdziecie przede wszystkim ogrom wierszy pogrupowanych tematycznie, z kultowym Gdyby tygrysy jadły irysy, czy Dlaczego cielę ogonem miele? , teatrzyków, cykli wierszowych, a także kilka utworów prozą. Ucieszyłam się ogromnie, że znalazły się tam dwa moje ulubione utwory Leonek i lew oraz Drzewo z czerwonym żaglem, opowiadanie, które trafiło na międzynarodową Honorową Listę IBBY.  To drugie poznałam już jako dorosły czytelnik.  Wgniotło mnie w fotel. Narracja prowadzona z punktu widzenia chłopca, dla którego osiedlowe drzewo było kiedyś statkiem, miejscem spotkań z kolegami, odskocznią od szarej rzeczywistości. Wiemy to z retrospekcji, ponieważ drzewa już nie ma. Na jego miejscu powstało kino, z którego wszyscy bardzo się cieszę. Nawet koledzy Benka nie chcą już pamiętać. Tylko on ciągle widzi w tym miejscu drzewo, na którym wszyscy śpiewali:
-Chociaż sztorm jak wszyscy diabli,
nie będziemy zwijać żagli,
pokażemy, że umiemy iść pod wiatr.
W bryzgach słonej morskiej piany
pokonamy oceany,
pokażemy, ile każdy z nas jest wart!
Wzruszam się za każdym razem, kiedy czytam to opowiadanie.
W ogóle chciałabym, aby ukazał się kolejny tom z utworami prozaicznymi Wandy Chotomskiej. Przyznaję szczerze, że to one zawsze robiły na mnie większe wrażenie. Oszczędne w słowach, czasem bardzo surowe, poruszające do głębi, magiczne. Mam nadzieję, że moje marzenie się spełni, bo czuję pod tym względem mały niedosyt. Wprawdzie mam kilka pojedynczych książeczek ze swojego dzieciństwa, ale marzy mi się kilkutomowe wydanie wszystkich utworów Chotomskiej.







Wiersze z wielką przyjemnością przypominam sobie teraz z Tymkiem. Na dobranoc obowiązkowo Poduszkowce i Zwierzaki. Buzia mi się śmieje i jemu też. Czytaliśmy razem Brzechwę, Tuwima i Chotomską. Wszystkie z dumą pysznią się na regałach Tymka. Nasze łączniki. Nasze klucze do świata wyobraźni…







11 komentarze:

  1. Wstyd się przyznać, ale nie miałam pojęcia, że Osiecka pisała też dla dzieci. Dziękuję za ten wpis!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fiku Miku, ja wiedziałam, ale znałam tylko wiersz o myszce. Za to teraz delektowałam się każdym tekstem. Nigdy nie jest za późno hihihi

      Usuń
  2. Ależ intrygujący tytuł wpisu blogowego ;-)
    Czytałam Osiecką córce jakiś czas temu, sama miałam z tego wielką przyjemność :-)
    Chotomską też lubimy, zwłaszcza w formie śpiewanej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buba, bo ja się tak cieszę, że coś we mnie drgnęło z tej fizyki:)
      Osiecką dla dzieci pokochałam wielce!

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Mózg trzeba zaintrygować, wtedy lepiej przyswaja :-)
      (Szkoda, że nie wszyscy n-le to wiedzą...)

      Usuń
  3. Właśnie czekam na zamówioną "Osiecką", w sumie to już czeka na mnie w kiosku :) i cieszę się, że raniutko, jeszcze przed praca odbiorę przesyłkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maju, to ja ci mogę życzyć tylko udanej lektury. Mnie Osiecka dla dzieci zachwyciła.
      PS Już widzę, jak rano biegniesz po książkę:) Też tak mam hihihihi

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz swój ślad